Painkiller
"Painkiller", dzieło warszawskiego studia People Can Fly (obecnie będącego własnością Epic Games), był jedną z pierwszych polskich gier, które osiągnęły sukces także za granicą. Aby najlepiej to zobrazować, wystarczy podać średnią ocen z Metacritic - nasz "Lek przeciwbólowy" osiągnął 81% czyli tyle, ile... PeCetowa wersja "Call of Duty: Black Ops"! Niesamowite, prawda? Produkcja ta, razem z późniejszym dodatkiem zatytułowanym "Battle out of Hell", wprowadziła PCF w grono najlepszych deweloperów. Kilka lat później to właśnie im powierzono zadanie przekonwersowania "Gears of War" na komputery osobiste. Ekipa wywiązała się z tego świetnie, dzięki czemu mogła wziąć się za swój drugi autorski projekt - "Bulletstorma". Ten zbiera póki co świetne oceny w granicach 8-8,5/10. Co jednak ciekawe, pierwsze dzieło wyprodukowane przez Warszawiaków wciąż żyje. Prawa do "Painkillera" są w rękach JoWood, które robi wszystko, aby gracze nie zapomnieli szybko o tej marce. Niestety, skutek tego zazwyczaj nie jest najlepszy, o czym miałem okazję osobiście się przekonać testując jedną z jej nowszych odsłon - "Resurrection". Teraz na rynku ukazała się kolejna część serii, "Redemption", która przypomniała mi o tym, że pierworodne "dziecko" PCF wciąż leży na półce i kurzy się, czekając na przetestowanie. Nie namyślając się długo wrzuciłem płytkę do napędu i niedługo potem mogłem już cieszyć się grą .