Dodał: Łukasz "Beheliare" Skibowski | 07-05-2013 15:38
Korytarze Rapture poznałem niemal na pamięć, zagłębiając się w nie przynajmniej raz do roku, aby przeżywać przygodę jako uczestnik wypadku samolotowego, następnie jako prototypowa wersja Big Daddy’ego. Mroczny klimat upadłej utopii na dnie oceanu, poczucie samotności i zamknięcia oraz niebanalna opowieść i pytania jakie produkcje stawiały przed graczem sprawiły, że za każdym razem w rozgrywkę zagłębiałem się z taką samą przyjemnością. Do najnowszej części, która opowiada zupełnie inną historią w zupełnie innym miejscu, podchodziłem od początku z dystansem. Bałem się zniszczenia klimatu i zmiany mrocznego tytułu w kolorową strzelaninę. Czy moje obawy były słuszne?