Dodał: Krzysztof "Jaszczur" Trzos | 18-11-2008 13:12
Każdy szanujący się gracz na pewno przeszedł przez co najmniej jedną z następujących produkcji: „Fallout 1”, „Fallout 2”, „Fallout Tactics”. Ich postnuklearny klimat znacznie różni się od innych programów rozrywkowych i naprawdę wciąga. Ci, co nie „zaliczyli” ani jednego z tych tytułów, niech żałują. Jednak jest dla takich osób jeszcze szansa. Otóż niedawno w świat wyszła kolejna część tej bardzo popularnej serii, a dokładnie Fallout 3.Producentem tej nowości jest firma Bethesda, która postanowiła wprowadzić bardzo kontrowersyjną modyfikację (porównując do poprzednich części). Otóż Fallout tym razem przedstawiony jest jako FPP (z opcją zmiany nawet na TPP). W czasie, gdy pojawiały się pierwsze zapowiedzi dotyczące tej gry, fani serii z góry spychali produkt na straty. Wiadome było, że zmieni się tryb z 2D na 3D, ale przedstawienie tego świata jako shooter to zdecydowanie za dużo. Niektórzy mówili nawet, że będzie to typowa nawalanka. Na szczęście jest zupełnie inaczej. F3 można zaliczyć także do cRPG, czyli nie strzelamy do wszystkiego co się rusza :).InstalacjaJest to temat, o którym koniecznie, w przypadku Fallouta 3, trzeba napisać. Cenega dała nam niesamowitą możliwość wybrania wersji językowej gry. Mamy takie opcje:- Wersja w pełni spolszczona (polskie napisy z polskim dubbingiem);- Wersja w pół spolszczona (polskie napisy z dubbingiem w języku angielskim);- Wersja angielska (wszystko w języku angielskim).Jak widać, każdy może dostosować grę pod własne potrzeby. Naprawdę genialny pomysł – wielki plus.Zacznijmy od początku.Jak w pospolitym cRPG, najpierw musimy stworzyć swoją postać. Otóż i tutaj mamy bardzo innowacyjny pomysł ze strony Bethesdy, za co chwała im. W przeciwieństwie do innych produkcji tego typu, tutaj słowo „tworzymy” nabiera znacznie większego znaczenia. Swoją przygodę zaczynamy wychodząc z łona swojej matki (fikcyjnej oczywiście). Zaraz po tym wybieramy dla postaci imię, płeć i wygląd, a wszystko to będzie komentowane przez naszego „ojca”. Na przykład, po wybraniu imienia powie coś na wzór: „Tak, to imię będzie odpowiednie.”. W taki też sposób nasza postać będzie ewoluować w kolejnych etapach swojego życia: jako jednoroczny bobas, dziesięciolatek oraz nastolatek. Przez ten czas ustalimy specjały (siła, percepcja, wytrzymałość, charyzma, inteligencja, zręczność, szczęście), umiejętności (np. broń biała, broń energetyczna, otwieranie zamków, medycyna itd.) oraz otrzymamy własnego PipBoya, czyli mini komputer znajdujący się na naszej ręce (jak zwykły zegarek). Porównując Fallouta 3 do poprzednich części, zmianą jest, że nie będzie żadnych dodatkowych punktów specjałów w trakcie przygody (jest jednak wyjątek, ale o tym później), maksymalny poziom jaki będziemy mogli zdobyć to 20, a umiejętności będziemy mogli ustawić maksymalnie do 100. Jest to bardzo duże ograniczenie, gdyż maksymalny „level” zdobyłem już w połowie gry. Nie mniej jednak, kolejny plus dla programistów, za taki pomysł ewolucji naszej postaci: od noworodka, do nastolatka. Dalsze rozwijanie głównego bohatera tej historii będzie polegało głównie na zdobywaniu doświadczenia, a co za tym idzie, ulepszanie umiejętności i zdobywanie perków. Myślę, że jak na limit 20 poziomów, ilość atutów jest wystarczająca, lecz znacznie mniejsza niż w poprzednich częściach tej produkcji. Złym pomysłem programistów jest ustawienie niedostępnych dla nas w danej chwili perków jako widoczne, czego w F1, F2 i FT nie było.Lecimy dalej…Jak w „Fallout 1” i „Fallout2”, tak w trzeciej części mamy możliwość wybrania, czy nasza postać ma być dobra, zła lub neutralna. Głównie zależne jest to, co i jak robimy dla poszczególnych zleceniodawców. Raz możemy coś zabrać danej osobie zabijając ją, a w przeciwnym razie możemy namówić ją do oddania danej rzeczy. Wszystko to ma wielki wpływ na naszą przyszłość. Przykładowo: jeśli jakiejś postaci nie odbierzemy życia, to potem może się zdarzyć, że ocali nas z opresji w najmniej spodziewanym momencie. I tu kolejny, prawdopodobnie największy plus, dla twórców – zwroty akcji. Powiem tyle, nigdy nie grałem w grę, w której tak wiele razy się zaskoczyłem. Niech inni producenci uczą się od Bethesdy w tym zakresie, bo ta kwestia wykonana jest po mistrzowsku. Dzięki temu „Fallout 3” dostaje niesamowitego kopa w fabułę i akcję, a słowo „nuda” i „monotonność” znika ze słownika języka polskiego. No i nasuwa się nam kolejny temat. Podczas całej swojej przygody w post-apokaliptycznym świecie będziemy mięli dziesiątki (jak nie setki) zleceń do wykonania, z czego tylko kilka z nich są zadaniami głównymi, pozwalającymi zakończyć nam grę. Dodając, że każde zadanie możemy wykonać na co najmniej dwa sposoby, daje nam ilość możliwości liczącą na pewno już w setkach. Różnorodność owych zadań jest rozmaita, będziemy mogli np. kogoś zabić, z kimś porozmawiać, coś komuś dostarczyć, kogoś eskortować, a nawet wysadzić całe miasto w powietrze. W tej produkcji do czynienia też będziemy mieli z zadaniami, które podzielone są na kilka mniejszych, tak więc trochę się nabiegamy. Oprócz tego istnieją także zlecenia ukryte. Aby uaktywnić jakieś tego typu, trzeba wpierw np. coś przeczytać w komputerze, notatkach lub odsłuchać taśmę. Nie koniec na tym! Po całym dostępnym dla nas świecie porozrzucane są statuetki dające premie do specjałów i umiejętności. Tak więc za cel możemy wziąć sobie przemierzanie wszystkich zakątków naszej mapki w PipBoy’u w celu odnalezienia tychże premii dla naszej postaci.Kolejnym tematem jest nasze wyposażenie. W zasadzie nie zmienia się ono porównując do poprzednich części Fallouta, występują jedynie lekkie modyfikacje. Jako broń, korzystać będziemy mogli, począwszy od gazrurki, a kończąc na „grubasie” strzelającym miniatomówkami (czyli nowość, dlatego napisałem „w zasadzie”). Pomyślcie sobie sami co takie cudo wyczynia patrząc na nazwę amunicji :). Chciałbym zaznaczyć, że błędem ze strony grafików była zmiana wyglądu niektórych broni. Niestety też niektórych broni z F1 – FT nie spotkamy, jak np. działo Gaussa. Z ubiorem jest wręcz przeciwnie. Jest standard, czyli pancerz skórzany, metalowy i wspomagany itd., jednakże dodane zostało małe urozmaicenie. Włożyć na siebie możemy także np. stary przedwojenny garnitur, czy ubranie ze skóry Bramina, które dodadzą nam kilka punktów do jakiejś umiejętności. Oprócz tego ubiór na nasze ciało i na głowę jest osobny. Czyli np. do pancerza wspomaganego możemy ubrać czapkę urodzinową z naszych dziesiątych urodzin, bo niestety żadnych premii odnośnie jednego zestawu nie będziemy mieli… a mogłyby być. Kolejną trafną modyfikacją ze strony programistów jest dodanie punktów wytrzymałości naszego sprzętu. Dzięki temu, przez to, że coś używamy, to się to psuje :). Oczywiście wszystko możemy naprawić sami (w zależności od umiejętności Naprawa) lub dać do naprawy w sklepie za odpowiednią cenę. Bardzo złym pomysłem jest możliwość trzymania tylko jednej aktywnej broni, z czego w produkcjach poprzednich tej serii były dwie. Tak więc jeśli coś nam się zepsuje, to musimy niepotrzebnie wchodzić znowu do ekwipunku. Nie spodobało mi się także, iż rozpruwacz, czy wspomagana pięść nie potrzebuje żadnych ogniw do działania (co w F1, F2 i FT było wręcz przeciwnie).Niewątpliwie największym minusem gry „Fallout 3” jest wykorzystanie punktów akcji tylko wtedy, gdy włączymy tryb namierzania przeciwnika. W F1 i F2 oraz FT (jeśli weszliśmy w odpowiedni tryb) podczas całej walki towarzyszył nam system V.A.T.S., czyli krótko mówiąc system turowy, a PA były wykorzystywane w miarę tego, co robiliśmy. Myślę, że możliwość wyłączenia tego systemu jest dobrym pomysłem, lecz podczas konfliktu zbrojnego punkty akcji powinny być używane za każdym razem, czy to chcemy wejść do ekwipunku lub strzelić do przeciwnika bez V.A.T.S.’a, czyli tak, jak było to zrobione w „Fallout Tactics”. Oddaliłoby to wtedy grę od typowego FPP a przybliżyło trochę bardziej do starego, dobrego trybu turowego Fallouta. W czwartym produkcie tej serii V.A.T.S. służy nam po prostu jako automatyczny celownik, nic więcej.Jeśli o przeciwnikach mowa, to będziemy mieli do czynienia ze stworzeniami znanymi nam z poprzednich części gry: bandyci, supermutanci, ghule, centaury, szpony śmierci, roboty itd. Do tego dojdzie jedynie nieliczna grupka innych zmutowanych zwierząt, tak jak np. mucha mięsna, zmutowany niedźwiedź, czy mrówka zionąca ogniem. Eh, te eksperymenty na DNA. Bardzo nie spodobało mi się stworzenie takiej kreatury, jak supermutant „Behemoth” o kilkunastometrowej wysokości. Kto to wymyślił? Przesada ponad wszystko…Sztuczna inteligencja ww. istot nie należy do najlepszych, ale także nie jest najgorsza. Bywa, że taki supermutant niczym rozwścieczony byk rzuci się na nas ze wspomaganym młotem lub po prostu schowa się za przeszkodę i będzie zza niej strzelac, ale także jest tak, że po rozbrojeniu przeciwnika, ten ucieka w popłochu krzycząc żeby nie robić mu krzywdy. Bez zabawki to już nie taki twardziel, huh?Bardzo spodobało mi się „życie” w miastach, miasteczkach świata F3. Otóż mieszkańcy cały czas się przemieszczają, rozmawiają z współlokatorami itd. Widać, że dane miejsce tętni życiem. Co najciekawsze w samym zmienianiu miejsca przez daną postać, nie będziemy mięli, że nagle „wyparowała” w jakimś innym pomieszczeniu. Jeśli będzie trzeba, to przejdzie ona na drugi koniec mapy po prostu przechodząc do danej lokacji, a nie „teleportując się” jak to w niektórych grach bywa.Tak jak w poprzednich częściach Fallouta, mieliśmy możliwość stworzenia drużyny, która za nami podążała i tworzyła historię. W przypadku F3 grupka ta została niestety zmniejszona do jednej postaci. A szkoda… wspólne wypady kilkoma postaciami na, na przykład, bandę supermutantów byłyby interesujące.GrafikaGrafika „Fallouta 3” opiera się na silniku gry Oblivion. Wszystko jest ładnie i starannie wykonane, brak zastrzeżeń. Bardzo cieszy mnie fakt, iż postacie ruszają ustami zgodnie z tym co mówią po angielsku. W porównaniu do reszty, efekty specjalne są wykonane jak bajka. Wszelkie wybuchy z wielkimi „grzybami”, odpadające kawałki ciała oraz lecące pociski robią wrażenie. Bardzo mi się podoba także sama fizyka gry. Możemy podnosić, rzucać wiele rzeczy, lecz niestety nie wszystkie. Jak położymy jakąś spluwę na ziemi i przejdziemy przy niej, to ona przesunie się pod wpływem naszych nóg… jednak, jakiejś skrzyni, czy donicy już leżącej wcześniej to nawet miniatomówką nie ruszymy.Muzyka i DźwiękMyślę, że za dużo to tu nie ma co pisać. Naszym głównym „reaktorem muzycznym” jest radio, którego sygnał odbierany jest przez naszego PipBoya. Niestety jak na radio, ogólna liczba piosenek przez nie puszczanych jest mała, przez co po jakimś czasie melodyjki się nam znudzą. Jednakże jest to muzyczka z lat osiemdziesiątych, czyli bez wątpliwości są one w klimacie Fallouta. Jedynym urozmaiceniem w radyjku, którym naprawdę może nas zaciekawić są wypowiedzi DJ’a Tree Dog’a z radia Galaxy News (o dziwo jest ich więcej, ale to jako jedyne jest normalne). Bardzo ciekawe jest też, że często pojawiają się informacje o naszych dokonaniach. Jeśli zaś chodzi o efekty dźwiękowe, to i tu brak zastrzeżeń z mojej strony. Odgłos stąpania / chodzenia / biegania wszelakich istot zależny jest od nawierzchni i wyraźnie go słychać. Tak więc, jak chcemy się na kogoś „zaczaić” i z zaskoczenia strzelić w głowę, to wystarczy tylko nasłuchiwać :). Oczywiście inny jest odgłos chodu człowieka, a inny np. świnioszczura. To samo tyczy się strzałów jakiejkolwiek broni w jakąkolwiek nawierzchnię, wszystko jest zróżnicowane i bez zakłóceń.Podsumowanie„Fallout 3” jest naprawdę świetną produkcją spod kowadła Bethesdy. Mimo, iż z początku miałem przeczucie, że gra im nie wyjdzie, to teraz, po jej przejściu, uważam, że się myliłem. Program ten wciągnął mnie na kilka dni w świat post-apokaliptyczny tak mocno, iż bywały dni, gdzie poszedłem spać dopiero o 4:00 w nocy. Czasami bywało nawet tak, że powoli chciałem zakończyć swoją rozrywkę na dany dzień, ale po tym, jak nastąpił nagły zwrot akcji, po prostu musiałem (naprawdę, MUSIAŁEM :D) grać dalej i poznać dalszą historię, to było silniejsze ode mnie :). Szczerze polecam tą grę. Myślę, że nawet fani serii nie powinni się zawieść. Dlatego daje temu programowi najwyższą notę.