Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

LISTA RECENZJI

Codename: Panzers Zimna Wojna

Dodał: Wojciech "Aquamann" Lambert | 14-04-2009 12:06

Gra Codename: Panzers - Zimna Wojna nie jest tą grą, która po raz kolejny drąży tematykę drugiej wojny światowej. Nie jest też grą oryginalną pod względem fabuły, gdyż działania wojenne są prowadzone na tle fikcyjnego scenariusza zimnej wojny. Przez głupi przypadek, jakim było zestrzelenie amerykańskiego samolotu dostawczego przez rosyjską artylerię przeciwlotniczą podczas blokady Berlina w 1949, Europa ponownie staje się areną konfliktu wielkich mocarstw. Oczywiście w grze tej znowu musimy zadecydować, po czyjej stronie się opowiemy w walce o światową dominację!Autorzy gry ze studia Stormregion dopisali całkiem prawdopodobny scenariusz wydarzeń po drugiej wojnie światowej, gdyby obie strony konfliktu nie wytrzymały międzynarodowego napięcia politycznego i gdyby doprowadziły do wybuchu kolejnej wielkiej wojny. Autorzy gry dołączyli do niej kilka świetnych sekwencji filmowych, w których to dominuje nieustannie akcja nadająca całej grze więcej dynamizmu! Całość została nakręcona w sposób próbujący zachować jak największy realizm wojenny, mamy tu nawet retrospekcje pojedynczych weteranów wojennych opowiadających swoje wojenne przeżycia – ten prosty zabieg ma na celu nadanie autentyczności wymyślonym zdarzeniom. Dla samotnego czołgisty Codename: Panzers - Zimna Wojna oferuje 18 misji kampanii w trybie dla jednego gracza oraz tryb multiplayer dla 8 graczy. Pierwsza misja jest misja treningową, która wprowadzi nas w zawiłości i mankamenty interfejsu gry i nie będzie to na pozór misja łatwa, gdyż gra ta wymaga raczej na graczach szybkiego działania niż długiego, żmudnego, taktycznego starcia. Na początku do pierwszych zadań będzie zabezpieczenie lotniska Tempelhof koło Berlina, w miejscu, które stało się zalążkiem zimnej wojny. W lewym dolnym rogu ekranu na mini-mapie pojawią się punkty, a ich osiągnięcie zostanie premiowane przyłączeniem się do drużyny dodatkowego plutonu piechoty lub nowej jednostki pancernej. Radzieccy żołnierze wydają się być w tej misji gatunkiem zagrożonym wymarciem (gdy już się na nich natrafi, wręcz chce się wydłużać bitwę). Słabo uzbrojone grupki czerwonych oraz oddziały wojsk zmotoryzowanych występują w niezagrażających nam dawkach. Nawet jeśli jakaś potyczka przerodzi się w przedłużającą się wymianę ognia to paski życia naszych chłopców pozostaną w gruncie rzeczy nietknięte. Druga misja jest znacznie dłuższa niż pierwsza, lecz poziom trudności jest raczej taki sam. Kierując się stopniem trudności należy wziąć pod uwagę fakt, że są to dopiero pierwsze dwie misje, a wraz z postępami w grze stopień ten drastycznie wzrasta. Na koniec każdej misji pokazywana jest statystyka punktowa misji. Jeśli jest ona dla Was niesatysfakcjonująca, możecie do niej łatwo powrócić i zebrać większe żniwo śmierci.Wyścigi zbrojeńOd prawie że stu lat sowietom przyświecał cel rozszerzenia swojej władzy na całą Europę. Krótko po zakończeniu drugiej wojny światowej cały zgromadzony arsenał miał posłużyć do zwalcowania barykad Berlina Zachodniego, a następnie zdławienia wszelkiego oporu w Niemczech Zachodnich. Nie wiedzieć czemu, w grach tego typu aliantom często przypisuje się cechy defensywne (można by to uzasadnić historią w tym politykę ustępstw Francji i Wlk. Brytanii, bierność oddziałów francuskich w początkowej fazie wojny itd.). Cechy te, agresywne i defensywne, mają swoje odzwierciedlenie w typach jak i wyglądzie poszczególnych jednostek. Pośród oddziałów sprzymierzonych możemy wyszczególnić wiele o charakterze czysto obronnym, natomiast rosyjska machina wojenna nastawiona jest skrajnie ofensywnie. W arsenale obydwu bloków dostrzeżemy zarówno dobrze znane nam z gier i filmów dokumentalnych słynną amerykański czołg M-41 Walker Bulldog, dobrze znany Willys Jeep, ciężkie czołgi radzieckie typu KW oraz późniejszy IS, jak i fikcyjne wielkie działa przeciwpancerne, super ciężki radziecki czołg wielozadaniowy. Pomimo zastosowania tych odświeżających temat nowinek technologicznych bitwy dalej przebiegają w znany nam już z poprzednich części tradycyjny sposób – search’n’destroy.Ciekawym dodatkiem jest tutaj możliwość awansu oddziałów oraz zabierania ich ze sobą na kolejne misje. W ten sposób możemy stworzyć świetnie wyszkoloną i uzbrojoną grupę szturmową. Przed misją jak i w czasie jej trwania istnieje możliwość rekrutowania świeżych oddziałów pod warunkiem, że stan naszych funduszy nam na to pozwoli. Misję zaczynamy jedynie z częścią swych sił, a zajęcie wszelkich lądowisk, portów, dworców kolejowych jest kluczowym celem podczas misji, ponieważ dopiero tam mamy możliwość wezwania na front reszty naszego oddziału. Czasem warto się zastanowić nad opcją tymczasowego zaciągnięcia miejscowych partyzantów, bądź też zainwestowania w wielkie działo, które lepiej by się sprawdziło niż kolumna czołgów? A może jednak wezwać przez radiostację wsparcie lotnicze eskadry bombowców i migów? Jak widać, w ten sposób rozmnożono dla graczy możliwości taktycznego planowania starcia jeszcze przed wejściem na mapę, co znacznie uatrakcyjnia rozgrywkę (bo dzięki temu istnieje kilka wariantów dla jednej misji) oraz znacząco podwyższa moją ocenę tej gry.Walcem go!Codename: Panzers – Zimna Wojna dostarczy graczom spektakularnych efektów graficznych. Cieszyć może również rozbudowana, realistyczna fizyka obiektów na mapie, na której praktycznie można wszystko wysadzić z haubicy w powietrze lub wbić gąsienicami w glebę. Oto Panzers jaki znacie, w którym zawsze jest pełno akcji i żywiołowości, gdzie wszystko co się nam nie spodoba możemy potraktować strzałem z armaty, zmiażdżyć pod gąsienicami i doprawić serią z kałacha. Jeśli chodzi o AI przeciwnika dla początkujących normalny poziom może się wydawać dosyć trudny, lecz miłośnikom tej serii zalecam od razu zagrać na najwyższym poziomie trudności. W każdym bądź razie Panzers profesjonalnie podchodzi do tematyki wojennej i prawdopodobnie wciągnie niejednego wielbiciela gier wojennych na dobrych kilkanaście godzin. Wyśmienita realistyczna grafika, świetna oprawa dźwiękowa są mocnymi stronami całej zresztą serii Panzers. Silnik Gepard3D, na którym opiera się gra, został ulepszony i zoptymalizowany, ulepszone zostało także cieniowanie Pixel Shader. Zabiegi te oczywiście sprawiły, że wymagania sprzętowe nieznacznie się zwiększyły. Warto odpalić grę na lepszych blaszakach, aby dodatkowo móc cieszyć się wspaniałymi efektami pogodowymi, wpływającymi na rozgrywkę.Codename: Panzers – Zimna Wojna będzie bezsprzecznie świetną pozycją na półce wielbicieli gier RTS. Już pierwsze minuty po załadowaniu się gry sprawiają, że stajemy się świadkami tragedii na lotnisku Tempelhof i mimowolnie dajemy się ponieść z prądem wartkiej akcji. W tej grze nie ma czasu na nudę i odprężenie, co może tylko zachęcić również i nowych graczy do połakomienia się na ten typ rozrywki.

Komentarze | czytaj więcej

Wheelman

Dodał: Waldemar "Waldas" Sidorowicz | 14-04-2009 10:39

Twórcy gry Wheelman postanowili wyciągnąć to co jest najlepsze z Burnouta i Grand Theft Auto. Zakonspirowany agent Milo Burik, w jego rolę wcielił się aktora Vin Diesel (znany jest z takich filmów jak seria: Fast & Furious), jego zadaniem będzie infiltracja przestępczego półświatka w Barcelonie. Na porządku dziennym będą strzelaniny, mrożące krew w żyłach wyścigi ulicami stolicy Katalonii. Warto w tym miejscu wspomnieć, o innowacyjnym pomyśle twórców gry. Gdy będziemy mieli ochotę zmienić samochód, możemy to zrobić nawet w trakcie jazdy. Z taką zmiana pojazdów spotkałem się po raz pierwszy, chociaż jest to mało realistyczne, to sprawia ogromną frajdę. Wheelman ma być grą, która czerpie najlepsze wzorce z gier, które stały się już cool`towe w takich gatunkach jak gry akcji i wyścigowe. Czy ten model się sprawdzi, możecie się przekonać czytając dalszą część tekstu. Model jazdyPoruszanie się pojazdami jest bardzo przyjemne. Szybkość, prostota i efektywność to najważniejsze zalety. W momencie gdy robi się naprawdę gorąco i przeciwnicy strzelają do nas z każdej strony, możemy skorzystać z trybu bullet-time. Vin Diesel w momencie kierowania samochodem, bądź motocyklem wykonuje efektywny spowolniony obrót, dzięki któremu może precyzyjnie wycelować w czuły punkt przeciwnika, tak żeby całkowicie go unicestwić. Moment trajektorii lotu pocisku, jak również efektowna eksplozja budzą podziw. Dodatkową atrakcją są pościgi, w których przyjdzie nam wyeliminować naszych przeciwników. Zepchnięcie samochodu powoduje jego efektowną kraksę np. ze ścianą, wtedy na naszym ekranie pojawia się spowolniony filmik, który demonstruje model zniszczeń. Koncepcja ta bez wątpienia została zaczerpnięta z Burnouta, jednak bardzo ładnie wkomponowuje się w całość produkcji. Jednak kompletną nowością jest przesiadanie się pomiędzy samochodami w trackie jazdy, jest to o tyle miłe, że nie musimy zbędnie tracić czasu i szukać dogodnego pojazdu dla siebie. Wystarczy zbliżyć się na odpowiednią odległość od autka, które nas interesuje i wydać odpowiednią komendę bohaterowi, który następnie wyskoczy z starego pojazdu i zamieni go na nowy. Jest to baaaardzo mało realistyczne, jednak nadaje grze niebywały dynamizm, a co za tym idzie, Wheelman wprowadza coś nowego w świat wirtualnej rozrywki.Fabuła Wątek fabularny jest przyzwoity, misje które musimy wykonywać są urozmaicone. A to musimy kogoś uratować, a to dostarczyć go w odpowiednie miejsce, zarobić trochę pieniędzy, zabić kilku gangsterów, przechwycić samochód przeciwnika etc. Dzięki misjom bardziej wczuwamy się w grę, dzięki czemu późniejsza jazda po Barcelonie, jest o wiele przyjemniejsza, ponieważ rosną nasze umiejętności, a to przekłada się z kolei na lepsze osiągi etc. Dodatkowo czasami warto przystanąć na chwilę i zobaczyć jakie ciekawe zabytki się tam znajdują, ponieważ gra została bardzo dobrze odwzorowana, dzięki czemu za pomocą gry możemy się przenieść do samej stolicy gorącej Katalonii. Grafika i muzykaWszystko jest ok., w momencie gdy poruszamy się pojazdem po mieście, tekstury się rozmywają, przez co nie widać niedociągnięć. Jednak gdy postanowimy poruszać się już o własnych nogach to sytuacja wygląda znacznie inaczej, tekstury (ludzie, pojazdy), są jakby niedopracowane, nieostre, jednym słowem za mało wyraźne ;) Muzyka w grze jest różnorodna, gdy wsiądziemy do samochodu mamy do wyboru różne stacje radiowe, każdy powinien zapewne znaleźć coś dla siebie. Dodatkowo w trakcie zmagań z innymi przeciwnikami wykrzykują do nas pogróżkami i innymi epitetami, które są ciekawym dodatkiem do całości produkcji. PodsumowanieW grze nie ma trybu multiplayer, jednak w grze został bardzo rozbudowany model single, wielość misji, jak również możliwości skorzystania z pobocznych zadań, powoduje, że gra ma w sobie potencjał i na pewno można spędzić przy niej nie jeden wieczór. Bardzo możliwe, że tryb multi zostanie dodany w przyszłości, jednak wszystko to już zależy od twórców gry. Gra posiada całkiem spory potencjał, zwłaszcza wtedy gdy siedzimy za kierownicą pojazdu. Szybka, warta akcja, dostarczy nam nie mało emocji. Gra jest skierowana o szerokiego kręgu odbiorców, ponieważ stara się zaoferować jednocześnie coś dla fanów gier akcji, wyścigów, jak również osób, którym podoba się seria filmówFast & Furious z Vin Dieselem w roli głównej.

Komentarze | czytaj więcej

Men of War

Dodał: 0000000000 | 03-04-2009 07:47

Men of War jest dziełem ukraińskiego studia Best Way, które jest już znane w świecie gier komputerowych. Programiści zza naszej wschodniej granicy wsławili się produkcjami takimi jak Faces of War czy też Soldiers: Ludzie Honoru. Gier tych na pewno nie można nazwać mega hitami, ale wielu graczom dostarczyły sporo miłych chwil spędzonych przy komputerze. Bogatsi o doświadczenie zdobyte przy ich produkcji, stworzyli opisywany w tej recenzji produkt.Wojna nigdy się nie zmienia...Jak łatwo można się domyśleć, zostaniemy wysłani na różne fronty drugiej wojny światowej, temat ten w grach jest już niesamowicie oklepany i naprawdę trudno wymyślić cokolwiek nowego. Główna kampania została podzielona na trzy główne części, czyli przyjdzie nam wykonać po kilka misji dla każdej ze stron: radzieckiej, niemieckiej i alianckiej. Gdy już wszystkie zadania będą za nami otrzymamy dostęp do kilku bonusowych. Fabuła opowiada w pewnej części o losach dwóch studentów, którzy w ramach wielkiej mobilizacji zostali wcieleni do wojska. Ot taki średni pretekst do tego żeby w ogóle zacząć grę i żeby stworzyć pozory, że jednak jakąś fabułę Men of War posiada.Jak rozpętałem wojnę...Misje, które wykonujemy są raczej standardowe jak na gatunek, do którego należy gra. Musimy obronić jakiś strategiczny punkt lub też takowy zdobyć, wykurzyć przeciwnika z jakiegoś miejsca i tym podobne. Sposobów w jaki możemy osiągnąć nasz cel jest oczywiście wiele i tylko od nas zależy czy będziemy się bawić w ciche acz zabójczo skuteczne akcje dywersyjne i cichutką eksterminację wrogów, czy też wjedziemy w ich środek opancerzonym czołgiem- temu sposobowi skuteczności także odmówić nie sposób. Niektóre zadania wymagają zastosowania jednej z tych taktyk, a inna się po prostu nie powiedzie, no ale jaka była wojna wszyscy wiemy. Gra ta nie jest typową strategią, ponieważ nie znajdziemy w niej takich elementów jak budowanie własnej bazy, zbieranie surowców czy też szkolenie jednostek. Dostajemy do naszej dyspozycji mniejszy lub większy oddział dzielnych wojaków i musimy tak nimi manewrować, aby osiągnąć cel nie narażając się przy tym na zbyt duże straty.Trochę wad...Interfejs w grze jest zdecydowanie przekombinowany i nieintuicyjny, nie bardzo wiem jak powinien on wyglądać, ale tutaj zdecydowanie coś jest nie tak. Żeby dostać się do potrzebnych opcji musimy przekopać się przez ikonki i przyciski. Od razu chciałbym zaznaczyć, że raczej nie jestem wielkim fanem strategii i w produkcje tego typu gram okazjonalnie i moje wrażenia są jak najbardziej subiektywne. Ktoś kto „siedzi” w rtsach może mieć zupełnie odmienną opinię. Kolejnym minusem jest raczej słaba inteligencja komputerowych przeciwników, przy czym nie oznacza to, że poziom trudności jest niski, bo to nieprawda, nawet na najłatwiejszym przyjdzie nam czasami zagryzać wargi i zgrzytać zębami. Widać, że ukraińscy programiści postawili na duży realizm całości. Czasami też doznajemy nieprzyjemnego wrażenia, że pojazdy czy nasi żołnierze powoli reagują na nasze polecenia, niestety nie umiem tego faktu racjonalnie wytłumaczyć, bo niby wszystko jest w porządku, a jednak coś tu nie gra....oraz zaletNa pewno do takich można zaliczyć wierność historyczną jaką chwalą się producenci gry i oczywiście nie ma żadnych powodów, żeby im nie wierzyć. Uzbrojenie i pojazdy zostały wykonane z bardzo dużą starannością i z dużym realizmem w stosunku do prawdziwych z okresu drugiej wojny. Na pochwałę zasługuje również oprawa audiowizualna, jak na strategię gra wygląda naprawdę rewelacyjnie, na zbliżeniach również nie wypada aż tak źle, czego nie można powiedzieć o niektórych innych współczesnych produkcjach. Grafika jest bardzo szczegółowa, a zastosowany tutaj silnik fizyczny należy do jednego z lepszych jakie możemy zobaczyć w grach. Oprawa muzyczna została idealnie dobrana to tego typu rozgrywki- także odgłosy walki przygotowane zostały z ogromną starannością.PodsumowującGra jest bardzo dobra, ale wątpię żeby sięgnęły po nią osoby, które w strategie, zwłaszcza o takiej tematyce, grają tylko od święta. Odrzucać może interfejs, mało intuicyjne sterowanie oraz poziom trudności. Gdy jednak drogi graczu na początku zaciśniesz zęby, to z czasem przekonasz się do tej produkcji i dostarczy Ci ona wielu godzin bardzo satysfakcjonującej rozgrywki, tak jak to było w moim przypadku.Dystrybutor gry firma Cenega przygotowała dla nas kinowe spolszczenie tej produkcji. Obyło się bez większych wpadek, chociaż czcionkę, jej kolor i umiejscowienie w filmikach można było rozwiązać (a przynajmniej w intrze) trochę inaczej, tak by napisy były bardziej czytelne. Ogólne wrażenie jest jednak bardzo dobre. Gra już jest do nabycia w sklepach za cenę stu złotych.

Komentarze | czytaj więcej

Command & Conquer: Red Alert 3 Powstanie

Dodał: GIEROmaniak.pl | 03-04-2009 07:39

Któż z doświadczonych i zapalonych strategów, nie kojarzy serii Command & Conquer Red Alert? Ta seria, która wkroczyła na rynek gier komputerowych w 1995 roku, zrewolucjonizowała gatunek strategii czasu rzeczywistego i bardzo szybko stała się punktem odnośnym, wręcz ideałem dla późniejszych twórców RTSów. Teraz mamy rok 2009 i do sklepów trafia właśnie kolejna gra z serii, będąca samodzielnym dodatkiem do Red Alerta 3 i nosząca podtytuł „Powstanie”. Wydarzenia przedstawione w dodatku mają miejsce po zakończeniu tych z podstawowej wersji gry. Kiedy wydawało się, że konflikt zakończył się na dobre, okazuje się że każdą ze stron czeka jeszcze wiele roboty do wykonania i w żadnym razie nie będą to formalności. W całej fabule bardzo dużą rolę odegra tajemnicza korporacja FutureTech. Nie chciałbym jednak zepsuć komuś niespodzianki i w tym oto momencie zakończę wyjaśnianie tej niezwykle interesującej historii . Oczywiście, to po której stronie staniesz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Wybór jest naprawdę trudny. Oprócz znanych doskonale Aliantów, Sowietów i Japończyków, dołożona została również kampania Yuriko, i właśnie ta historia jest największą nowością w grze. Podczas tej opowieści wcielamy się, w znaną z podstawowej wersji gry, Yuriko. Dziewczyna ta, choć niepozorna i na pierwszy rzut oka sympatyczna, naprawdę jest tajnym projektem naukowców Cesarstwa. Yuriko posiada specjalne nadprzyrodzone umiejętności psioniczne. Nie można zaprzeczyć, że dziewczyna w szkolnym mundurku, potrafiąca w kilka sekund załatwić cały oddział żołnierzy, oraz czołg nie jest niebezpieczną i ciekawą postacią. W czym jednak cała oryginalność misji tej Japonki? Otóż, w przeciwieństwie do pozostałych kampanii, w tej kierujemy tylko Yuriko i gra staje się bardziej RPG w stylu hack&slash, aniżeli strategią. Poruszamy się po różnorakich lokacjach, widząc naszą bohaterkę z kamery zawieszonej nad daną mapą, a cała zabawa polega na przechodzeniu od punktu A, do punktu B i załatwianiu kolejnych wrogów, za pomocą siły umysłu oraz czterech specjalnych mocy. Naprawdę ciekawe rozwiązanie, dla graczy pragnących czegoś nowego. Bardzo dobrą wiadomością dla fanów serii, jest to że formuła gry nie zmieniła się (na szczęście!) od 1995 roku. Nadal wykonujemy szereg misji zlokalizowanych w rzeczywistych krajach świata. Czas między kolejnymi misjami, jak zawsze umilają nam naprawdę świetnie zrealizowane filmy z aktorami znanymi z ekranów kin i telewizorów. Przerywniki te zostały wykonane naprawdę klimatycznie i doskonale wprowadzają nas w fabułę. Cóż nowego potrafi zaoferować nam sama rozgrywka, oprócz wspomnianej powyżej kampanii Yuriko? Mechanika i system gry oczywiście nie zmieniły się w porównaniu do podstawowej wersji Red Alert 3, doszło natomiast kilka nowych jednostek dla każdej z walczących stron, niektóre z nich naprawdę imponują wielkością i siłą. Sama kampania dla każdej ze stron jest niestety dosyć krótka. W sumie, do dyspozycji gracza oddane zostało tylko 13 misji, podzielonych na cztery kampanie. Trochę mało, jednak „Powstanie” to tylko dodatek do podstawowej wersji gry. Dla graczy, którym po przejściu ścieżki fabularnej gry pozostanie niedosyt, twórcy przygotowali dodatkowy, najdłuższy tryb noszący dumnie nazwę „Wyzwania”, oferujący aż 50 dodatkowych misji. W trybie tym rozpoczniemy pracę dla wspomnianej już tajemniczej organizacji FutureTech, której celem jest oczywiście dominacja nad światem. Tryb ten jest o tyle ciekawy, że jest czymś w rodzaju kolejnej, bardzo długiej kampanii. Same misje wykonujemy w określonym przez twórców ciągu, a kolejne zadania udostępniają się wraz z ukończeniem aktualnie dostępnych misji. Wielkim urozmaiceniem rozgrywki jest to, że do każdego zadania możemy podejść jednostkami z trzech stron konfliktu, nie trzeba więc ograniczać się tylko do swojej ulubionej armii, lecz dopasowywać swoje decyzje zależnie od rodzaju misji. Niestety, rozgrywka w tym trybie jest lekko ograniczona. Nie mamy tutaj do czynienia z taką ciekawą fabułą, jaką poznajemy we właściwych kampaniach. Kolejną bolączką „Wyzwania” jest to, że misje są bardzo ograniczone i schematyczne, sprowadzając się tylko do jednego celu, jakim jest eksterminacja przeciwnika.Przejdźmy może do oprawy A/V recenzowanego tytułu. Grafika zaprojektowana przez twórców jak zwykle jest bardzo przyjemna dla oka, pozbawiona zbędnych fajerwerków i sztucznego efektu trójwymiarowości i realności za wszelką cenę. Oczywiście, gra została wykonana w 3D, ale kamera działa w taki sposób by najważniejsza była przejrzystość, wygoda i komfort gracza, a nie niepotrzebne oddawanie twarzy żołnierza kosztem grywalności. Red Alert 3: „Powstanie” nie próbuje być także grą realną. Jednostki bardzo często posiadają lekki, zabawny i kreskówkowy charakter. Praktycznie, nie można w żaden sposób przyczepić się do oprawy wizualnej tego tytułu. Zarówno postacie jak i pojazdy oddane zostały w bardzo ciekawy, ładny i interesujący sposób. Jeżeli mowa o kolejnej grze z serii Red Alert, to o oprawę muzyczną możemy być spokojni. Tak jest również, i tym razem. Muzyka wydobywająca się z głośników, podczas gry jak zawsze buduje znakomity klimat i nastój wielkiego konfliktu, a utwory same zagrzewają do walki. Profesjonalna robota, do jakiej twórcy zdążyli nas już przyzwyczaić. Niestety, jak mówi popularne powiedzenie, „Nie ma róży bez kolców”. Tak jest również i tym razem. Pisałem już o niezbyt długich kampaniach, ale jako iż mamy do czynienia tylko z dodatkiem, możemy przymknąć na to oko. Jednakże ogromnym minusem i lekceważeniem graczy jest sposób wydania dodatku przez EA. Kupując grę w sklepie dostajemy pudełko, z karteczką zamiast płyty. Właściwą aplikację musimy sobie sami ściągnąć za pomocą kodu wydrukowanego na tejże karteczce. Naprawdę, nie rozumiem jakim problemem byłoby nagranie gry na płytę. Jeżeli ktoś decyduje się na zakup gry, za naprawdę dużą jak na dodatek cenę to chciałbym w nią od razu zagrać, a nie spędzać kolejnych kilku dni na ściągania ponad 5 gigabajtowego pliku. Co z graczami, którzy pozbawieni się dostępu do Internetu? Czyż oni nie są już wartościowymi klientami? Kolejnym ubytkiem jest brak możliwości rozgrywki wieloosobowej w „Powstaniu”, wygląda to na małą niedorzeczność, nieprawdaż? Do zagrania w grę wymagane jest posiadanie internetu, sama gra jednak nie przewiduje możliwości rywalizacji za pomocą sieci, być może ma to być skuteczny sposób na zachęcenie miłośników wieloosobowej rozgrywki do kupna podstawki.Podsumowywując, mamy do czynienia z naprawdę dobrym dodatkiem, który w żaden sposób nie umniejsza wielkości serii, wręcz przeciwnie. Twórcy oprócz dodania tylko kilku nowych jednostek i map posilili się na wymyślenie bardzo interesującej historii, zatrudnienie znanych aktorów i opracowanie zupełnie nowych kampanii. Myślę, że to powinno wystarczyć miłośnikom Red Alerta. Gracze, którzy nie mieli do czynienia z podstawową wersją Red Alerta 3, mimo samowystarczalności dodatku powinni jednak najpierw zapoznać się właśnie z tą pozycją. Cóż tu dużo mówić, świetna zabawa, świetna oprawa i świetna fabuła, twórcom nie można wiele zarzucić. Natomiast wydawca, to już zupełnie inna historia. Nie jego jednak mi oceniać, ale grę.

Komentarze | czytaj więcej

Crash Time II Alarm for Cobra 11: Burning Wheels

Dodał: Jacek "Garrett" Dzido | 30-03-2009 22:29

Crash Time II jest grą wyścigową opartą na dość znanym niemieckim serialu „Cobra – Oddział specjalny” produkowanym na zlecenie RTL. Cieszy się on wysoką popularnością już od 13 lat i jest nadawany łącznie w 29 krajach na świecie. Nic dziwnego, więc że doczekał się już trzeciej odsłony dla graczy na komputery PC. Jej twórcą jest studio Synetic znane głównie ze swoich poprzednich gier wyścigowych: Alarm for Cobra 11: Nitro, Alarm for Cobra 11: Crash Time oraz World Racing. Dystrybucją tego produktu w Polsce zajęło się CITY interactive co zaowocowało bardzo niską ceną 19,99 zł.Gra podobnie jak serial opowiada o przygodach dwójki policjantów, biorących co chwilę udział w widowiskowych i emocjonujących pościgach za podejrzanymi po ulicach niemieckich miast i autostradach. Nie uświadczymy tutaj rozbudowanej fabuły, większość misji można potraktować jako niezależne odcinki niepowiązane ze sobą. W grze postawiono na pierwszym miejscu szybką i dynamiczną rozgrywkę wiążącą się głównie z łamaniem wszelkich ograniczeń prędkości i niszczeniem aut oraz otoczenia. Będziemy mieli do wykonania takie misje jak eskorty ważnych osób i przedmiotów oraz łapanie piratów drogowych. Oczywiście dano nam do dyspozycji superszybkie radiowozy oraz bardzo obszerne mapy, które powinny zadowolić niejednego maniaka komputerowych ściganek. Aut do odblokowania w sumie naliczyłem ponad czterdzieści. Poza różnej maści radiowozami możemy zasiąść także za kierownicą koparki, transportera wojskowego, piwowozu czy też bolidu formuły 1. Podczas wykonywania misji odblokowujemy też nowe mapy na których będziemy potem mogli się pościgać. Oprócz trybu kariery mamy też tryb wyścigu, w którym możemy korzystać z samochodów i tras przez nas odblokowanych. I co najciekawsze na jednym komputerze może grać ze sobą nawet do czterech graczy na podzielonym ekranie! W zamian gra jest niestety pozbawiona możliwości gry przez sieć i Internet.Oprawa graficzna stoi na przyzwoitym poziomie. Jedyną większą wadą, którą mogę zarzucić to dość niskie tekstury niektórych elementów oraz tła. Oczywiście, kiedy pędzimy z zawrotną prędkością po niemieckich ulicach to takie wady są niemal niedostrzegalne (aż wbijemy się efektownie w jakiś słup albo ścianę, albo pociąg, co spowoduje „ładne” pogięcie karoserii i może nawet oderwanie koła, a wtedy przetrzemy nasze oczy i powiemy coś w stylu: „hej, ten murek wyraźnie nie jest tak ładny jak reszta”). W model uszkodzeń pojazdów włożona naprawdę dużo starań. Wyraźnie widać, kiedy lakier został zdarty z karoserii, maska wgnieciona lub oś koła zgięta w sposób utrudniający kierowanie po prostej. Zniszczeniu mogą ulegać również liczne elementy otoczenia jak bramy, kosze, pudła i mniejsze kioski. Powoduje to czasem bardzo widowiskowe kraksy, które zostaną nam ponownie pokazane w zwolnionym tempie, a wartość zniszczenia mienia zostanie policzona (w walucie euro oczywiście ;) ). Dodam jeszcze, że model jazdy jest całkiem przyjemny i dużą różnicę robi jechanie „nietkniętym” radiowozem, a obtłuczonym i zdezelowanym wrakiem.Efekty dźwiękowe w grze są całkiem dobre, również nagrane dialogi brzmią przekonywującą i nie czuć od nich jakiejś „sztuczności”. Odrobinę gorzej ma się sfera muzyki ale ta też daje radę i co najważniejsze możemy dodawać własne kawałki i tworzyć dowolnie listy odtwarzania spod poziomu gry. Niestety nie zostało to do końca dopracowane i gra nie wiedzieć czemu nie radzi sobie z poprawnym odtwarzaniem niektórych plików mp3, co owocowało na przykład tym, że ulubiony wokalista dostawał „czkawki” albo powtarzał po kilka razy ten sam wers (ale co tam! Ryk silników dopalanych podtlenkiem azotu skutecznie tłumił wszelkie zająknięcia, chociaż i tak wole winampa :P).Podsumowując, Crash Time II mogła być grą bardzo dobrą, ale zasługuje tylko na miano dobrej. Niestety twórcy nie wykorzystali w pełni możliwości drzemiących w silniku graficznym i licencji serialu. Gdyby wprowadzić dobrą fabułę, dodać kilka nowych trybów gry, bardziej zadbać o szczegóły i naprawić zdarzające się czasem drobne błędy to mielibyśmy do czynienia z prawdziwym hitem. Atutem gry jest jednak niska cena, co wręcz prosi każdego fana wyścigów o wygrzebanie garści drobnych z portfela i o popędzenie do najbliższego kiosku w celu zakupu…

Komentarze | czytaj więcej

Fantasy Wars

Dodał: Wojciech "Aquamann" Lambert | 29-03-2009 13:17

Po raz kolejny za sprawą 1C Company rozpęta się wirtualna wojna pomiędzy ludźmi, orkami i elfami, w której wy możecie wziąć udział jako ich liderzy. Czy ta taktyczna gra turowa jest zaledwie klonem słynnego Heroes of Might & Magic czy też posiada atuty odróżniające ją od popularnego pierwowzoru?Kolejna gra bez wyraźnego tła fabularnego, w której nie dowiecie się nawet, że w krainie fantasy wybuchła wojna, a wy dostaliście bilecik wysyłający was na front. Na początku rozgrywki możemy wybrać, po której stronie konfliktu chcemy się opowiedzieć. Dowodzić możemy nielicznymi, ale elitarnymi oddziałami wojsk ludzi lub bezładną hordą orków. Wojska elfów są udostępniane dopiero w dalszej części gry. Kampania orków rozpoczyna się przyjemną utarczką z goblinami, mającą na celu zmusić te zielone zera do walki po stronie orków. Koalicja ludzie także chwieje się w posadach, gdyż podzielona jest ona licznymi wewnętrznymi sporami i antagonizmami magnatów. Dzięki takiemu fabularnemu zabiegowi na polu bitwy dojdzie przynajmniej do miłego urozmaicenia przeciwników. Szkoda wielka, że tego typu gra nie posiada oryginalnego tła fabularnego, a jedynie jego ubogi zarys. Z fabułą w grze jest jak z przyprawami w gotowaniu. Fabuła to mieszanka przypraw, dzięki której cała gra nabiera wyrazistszego smaku i formatu, która zamieniła by kiepską „turówkę” w chrupiący wirtualny smakołyk dla smakoszy tego gatunku gier. Gramy na hexach!Jednakże interesujące jest to, że wykonana małym nakładem środków epicka gra strategiczna wzbudza zainteresowanie. Walki prowadzone w systemie turowym z bitwy na bitwę, z kampanii na kampanię są coraz trudniejsze i wymagają pogłówkowania nad rozwiązaniami taktycznymi. W bitwach najczęściej chodzi o zdobywanie z marszu szeregu umocnień, twierdz, wiosek lub pokonanie w bitwie wrogiego generała. Bitwy w Fanatsy Wars posiadają także cele podrzędne, których spełnienie jest konieczne, aby wygrać bitwę. Często nie jest to takie proste jak się wydaje, ponieważ wróg lubi ukrywać się za bezpiecznym grubym murem swojej twierdzy. Twierdz bronią nie tylko mury, lecz także wieże łucznicze i stanowiska katapult. Gdy już uda wam się zdobyć miasto lub wieś zapłacą one tobie jednorazową kontrybucję wojenną.Walki toczą się pomiędzy pojedynczymi jednostkami rozstawionymi na polu bitwy podzielonym na heksy. Nie można więc zaangażować części sił jednego rodzaju jednostki do połączonego ataku wraz z innym oddziałem. Często używaną taktyką było skupienie wszystkich sił na jednej potężnej jednostce wroga. Przed atakiem ukaże nam się mini-statystka pokazująca przedział liczbowy możliwych do zadania start jednostce przeciwnika. Jak nas historia uczy, bitwy średniowieczne często rozpoczynały się od wzajemnego ostrzeliwania się stron przez łuczników i bardzo często to oni przesądzali o wyniku bitwy. Również w tej grze pierwszeństwo w bitwie mają łucznicy i artyleria, a dopiero w dalszej kolejności wojska konne/wilcze, piesze itd. Magia nie jest tutaj potężna i nie wpływa ona raczej w żaden znaczący sposób na wynik bitwy. Po obu stronach znajdzie się jakiś rodzaj jazdy ciężkiej – głównej siły ofensywnej, która jest w stanie jednym atakiem rozbić wrogi oddział i zmusić go do ucieczki. Konni rycerze często wykazuję niski poziom zdyscyplinowania na polu bitwy i szarżują bez rozkazu, tak samo jak orkowie – berserkerzy.Do szturmu możemy posłać lekką i ciężką piechotę, strzelców, rycerzy, a jeśli nie mamy ochoty atakować bezpośrednio możemy gnębić wroga na odległość przy pomocy wymyślnych machin wojennych. Do dyspozycji posiadamy również jednostki powietrzne – orły i zeppeliny, które efektowanie atakują pozycje przeciwników (i pozostają poza zasięgiem niektórych typów jednostek). U orków możemy spotkać tożsame z rodzajami wojsk ludzi typy wojsk dopasowane jedynie graficznie do rasy.Pod swoje sztandary możecie w każdym momencie rekrutować dowolny rodzaj jednostek, pod warunkiem posiadania wystarczającej ilości złota i miejsca. Limit dostępnego miejsca zwiększa się na szczęście z bitwy na bitwę. Jednostki specjalne takie jak olbrzymi, bohaterowie, czarodzieje nie obowiązuje limit, dopóki zdobywa się je poprzez zaliczone cele poboczne. Warto też wspomnieć, że jednostki z bitwy na bitwę zdobywają także kolejne szarże wojskowe, przez co stają się weteranami, co zwiększa ich wartość bojową i jest uzależniającym czynnikiem gry ;). Optycznie imponująca liczba 60 rodzajów jednostek prezentuje sobą barwną mieszaninę( i nie grzeszy ona delikatnymi kształtami, czy szczegółowością jednostek), która graficznie nawiązuje do stylu Warhammera i WarCrafta, co nie każdemu przypadnie do gustu, lecz myślę, że fani gatunku będą zachwyceni.Niestety AI komputera nie jest błyskotliwe. Nie można liczyć na żadną finezyjną zagrywkę ze strony komputera. Działania komputera w przeciągu bardzo krótkiego czasu gry idzie przewidywać. W przeciwieństwie do tych minusów bitwy rozgrywają się na bardzo wysokim poziomie. Do naszych zadań będzie m.in. sforsowanie przełęczy, wąskich wąwozów, przeprawa przez umocniony bród i wiele innych. Ten kto stwierdzi, że komputer to już dla niego żaden przeciwnik, ten może zagrać w trybie multiplayer z innymi graczami z sieci, bądź też w trybie „gorące krzesła” przy jednym komputerze.Na trójwymiarowej mapie przygody toczy się nie tylko bitwy, ale też odkrywa się różne bonusy. Istnieją na mapie miejsca, w których ukryte są potężne artefakty, które zwiększą twoją przewagę nad przeciwnikiem np.: za pomocą pewnego artefaktu dostrzeżesz niewidoczne na polu bitwy jednostki wroga.Fantasy Wars nie dorównuje seriom gier HoM&M , lecz jest ciekawą próbą stworzenie nowego trójwymiarowego pola walki. Wbrew powszechnym niepochlebnym tej grze opiniom jest to gra, która może przykuć do komputera na kilkanaście godzin i sprawić mnóstwo frajdy niejednemu fanowi tego gatunku gier. Na gracza czekają epickie bitwy, spektakularne oblężenia oraz mnóstwo frajdy! Barwna, lecz prosta grafika 3D, kiepska prezentacja produktu, znikoma fabuła, brak oryginalnych pomysłów, które stałaby się wizytówką tej gry nie sprawią raczej, aby Fantasy Wars znalazła się na liście gier pretendujących chociażby do tytułu najlepszej gry roku 2009.

Komentarze | czytaj więcej

NecroVision

Dodał: Jacek "Garrett" Dzido | 25-03-2009 13:21

NecroVisioN – gra zapowiadana jako jedna z najlepszych strzelanek roku 2009 została stworzona przez gliwickie studio „The Farm 51” przy użyciu ulepszonego silnika wykorzystanego w jednej z poprzednich wielkich polskich produkcji jaką był Painkiller. Mamy tu do czynienia z bardzo dynamicznym FPS-em, którego akcja rozgrywa się (dość oryginalnie) w okresie pierwszej wojny światowej.Witaj w piekle, żołnierzu…Kierujemy poczynaniami amerykańskiego żołnierza – Simona Beknera. W 1916 zdecydowaliśmy przyłączyć się do armii i walczyć ramie w ramię z oddziałami Ententy przeciw agresji państw centralnych. Miała to być nasza przygoda życia – przygoda, która może okazać się naszą ostatnią. Już na początku zostajemy „rzuceni na głęboką wodę” – zuchwały atak na wroga przeistacza się wnet w galerię obrazów cierpienia naszych towarzyszy dławiących się gazem, dziurawionych przez chmary kul i szatkowanych szwabskimi bagnetami. Nasze przeżycie początkowo można kojarzyć z cudem, lecz szybko okazuje się, że trafiliśmy z „deszczu pod rynnę”. Naszymi wrogami nie będą już bowiem „poczciwe” szwaby, lecz również zmarli, którzy z bliżej nam jeszcze nie znanych powodów postanowili ponownie odwiedzić ziemski padół i trochę narozrabiać. Mogłoby się wydawać, że trafiliśmy do istnego koszmaru, jednak jest to dopiero początek dłuuugiej i krwawej drogi na samo dno piekieł…Kupując tą grę dostajemy jakby dwa bardzo zróżnicowane produkty połączone w jedno. Z początku widzimy coś w rodzaju połączenia Call of Duty z dowolnym tytułem survival horror. Potraficie to sobie wyobrazić? To wyobraźcie to sobie jeszcze „bardziej” ;). Brudne okopy, szczury uciekające z piskiem na nasz widok i walające się dookoła gnijące szczątki (w tym że niektóre szczątki nadal mają w sobie trochę woli życia, którą zalecane jest im odebrać i to szybko) to tylko ogólna wizja kilku pierwszych etapów gry. Wraz z rozwojem fabuły spotykamy coraz to bardziej przerażające i nieludzkie stwory, które za wszelką cenę chcą wyprawić nas z tego świata. Zmienia się też diametralnie sceneria – pola bitwy zostają zastąpione przez podziemne katakumby, jaskinie i… hmm swego rodzaju ukryte miasto pradawnej rasy wampirów z własnym systemem metra i wynalazkami o jakich nie śniło się naukowcom z początku dwudziestego wieku. Wraz ze zmianą otoczenia gra zaczyna bardzo przypominać wspomnianego już Painkillera. Zmienia się gruntownie cały klimat i mechanizm rozrywki. Praktycznie możemy zapomnieć o broniach używanych na powierzchni i korzystać w pełni z wampirzych narzędzi zagłady. Jednym się to na pewno spodoba – walka z demonami rodem z piekła, a innym wręcz odwrotnie – będą woleli starcia z początku gry w klimacie wojennym.Nie wiem kto jest dobry, a kto zły, ale to ja trzymam broń…Przygotowano dla nas całkiem pokaźny arsenał do skutecznego rozprawiania się z hordami wrogów. Mamy bronie do walki w starciu jak bagnet, saperka i kopniak oraz broń palną (w tym maszynową, snajperską i nawet starodawny granatnik) nawiązującą do epoki. Oprócz tego w dalszych etapach dostajemy kilka potężnych i diabelnie skutecznych pukawek stworzonych przez rasę wampirów. Jest to jednak nic w porównaniu z „Ręką Cienia”, która jest zabójcza zarówno w bliskim starciu jak i na odległość. Część z broni i trybów „Ręki” trzeba będzie odblokować w Sali Wyzwań (w zasadzie w dowolnej chwili z poziomu menu). Dodatkowo możemy, a nawet musimy obsługiwać stacjonarne karabiny maszynowe oraz kierować mechem. Zacytuję tu jeszcze fragment poradnika dodanego do gry: „Smok? Jaki smok?”. Niech to wam trochę narobi smaczku, możliwe że okażecie się godni aby go spotkać :P.Aby walka nie była zbyt monotonna umożliwiono nam wykonywanie kombosów poprzez wykonywanie odpowiednich sekwencji ataków. Pozwalają one z kolei na osiąganie wyższych poziomów furii – a czego może dokonywać nasz wojak jak się wkurzy już chyba nie ma potrzeby opisywać. W czasie gry możemy znaleźć sporo wampirzych artefaktów, które umożliwią nam osiąganie wyższych poziomów furii. Dodatkowo warto korzystać z przypływu adrenaliny, który spowalnia otoczenia wokół nas, czyniąc wroga łatwiejszym celem. Co ciekawe, adrenalinę można regenerować nie tylko poprzez udane ataki ale też przez… obrażanie słowne naszych wrogów.Od strony graficznej NecroVisioN prezentuje całkiem przyzwoity poziom. Ładne lokacje wprost naszpikowane miłymi dla oka efektami sprawiają, że polska produkcja nie odstaje poziomem od innych tytułów mających premierę w ostatnim czasie. Dodatkowo polska wersja została wydana już z patchem, który znacznie poprawił jej działanie i stabilność działania. Wrogowie niestety nadal są mało rozgarnięci i w starciach nie będziemy musieli stosować za dużo taktyki, wystarczy szybkie przemieszczanie się i zasada „traf Nieprzyjaciela zanim on trafi Ciebie”. Bez rewelacji jest też muzyka. Już większość darmowych koreańskich mmorpg-ów ma bardziej dopracowaną ścieżkę dźwiękową (sic!). Rzeczą która wypadła najsłabiej są przerywniki pomiędzy etapami, kompletnie brak im polotu, a dialogi czasem wręcz zanudzają.Podsumowując, NecroVisioN jest grą dość udaną i wartą uwagi, lecz nawet ze swoim multiplayerem i trybem „Powrót Nekromanty” (dostępnym po ukończeniu gry) stoi poziomem „oczko niżej” niż chociażby Painkiller, no i cena tamtego była 5 razy niższa…

Komentarze | czytaj więcej

Cryostasis: Arktyczny Sen

Dodał: 0000000000 | 23-03-2009 15:35

Firma 1C jako wydawca coraz śmielej poczyna sobie na rynku gier komputerowych, widać wyraźnie że programiści zza wschodniej granicy tworzą coraz lepsze i bardziej dopracowane produkcje, nie inaczej jest też tym razem. Na premierę Cryostasis czekałem z niecierpliwością już od dawna, śledziłem zapowiedzi i materiały udostępniane przez twórców, a gdy wreszcie na moim biurku wylądowało pudełko z tym tytułem, nie zwlekając ani chwili zanurzyłem się w ten nieprzyjemny i budzący niechęć świat. Teraz gdy już cała przygoda jest za mną, wciąż wracam myślami do tej niezwykłej, poruszającej wszystkie zmysły gry, należącej do rodzaju tych, które jeszcze na długo pozostają w pamięci...Zimno...Akcja gry przenosi nas do roku 1981, wcielamy się w naukowca, który podczas swojej pracy na kole podbiegunowym zostaje złapany przez gigantyczną burzę śnieżną. Chcąc nie chcąc musi znaleźć dla siebie jakieś schronienie, przypadek lub przeznaczenie sprawia, że trafia on na stary, unieruchomiony rosyjski lodołamacz „Wiatr Północy”. Od tej pory to właśnie statek będzie będzie głównym bohaterem, to właśnie o nim jest ta gra, wkraczając pierwszy raz na pokład natychmiast zadamy sobie masę pytań. Co takiego się stało? Gdzie jest załoga? Odpowiedzi jakie otrzymamy nie zawsze będą przyjemne, ale to zdecydowanie nie jest gra dla dzieci oraz ludzi o słabych nerwach, więc przygotuj się drogi czytelniku na najgorsze.Przygoda, której się nie zapomina...Nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek napiszę te słowa o jakiejkolwiek grze akcji, a jednak jest to jedyna myśl, która nasuwa mi się od momentu ujrzenia napisów końcowych. Fabuła w grze jest magiczna i wciąga gracza na kilka długich godzin, a zagłębiając się w mroczny sekret statku, autentycznie czujemy się jakbyśmy byli w świecie gry. Nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć, ale ma ona w sobie „to coś” co przyciąga do niej niczym magnes, coś czego brakuje całej masie innych nowych tytułów. W tą produkcję się nie gra, ją się przeżywa całym sobą i wszystkimi zmysłami. Rzeczą, które ma ogromny wpływ na świat gry jest zdolność głównego bohatera nazwana Mental Echo, na czym rzecz polega? Otóż przemierzając kolejne pokłady lodołamacza znajdujemy osoby należące niegdyś do załogi statku, w które możemy się wcielić i cofnąć do przeszłości. Dowiadujemy się w jaki sposób owi nieszczęśnicy dokonali swojego żywota, po czym zmieniamy przyszłość. Brzmi może dosyć prosto, jednak sposób w jaki twórcy zrealizowali ten efekt jest po prostu rewelacyjny, podczas wędrówek odbywających się w czasach świetności statku oczywiście będziemy stopniowo dowiadywać się co było przyczyną katastrofy, jednak to też nie jest wszystko, bo cała historia ma dużo głębsze dno, ale oczywiście z wiadomych względów nie będę zdradzał co i jak :)Z czym to się jeCryostasis jest grą akcji, ale w troszkę innym tego słowa znaczeniu, jeżeli spodziewacie się szybkich wymian ognia, efektownych śmierci lub tego wszystkiego do czego przyzwyczaiły nas takie tytuły jak Far Cry, czy też Crysis zawiedziecie się i to ostro. Tutaj wszystko odbywa się dużo wolniej, bo głównym czynnikiem determinującym poczynania głównego bohatera jest mróz, to on sprawia, że przeładowywanie broni trwa niekończące się sekundy, których w ostatecznym rozrachunku może zabraknąć, to on powoduje obniżanie ciepłoty ciała, a w skrajnym przypadku także śmierć. Tutaj pojawia się coś czego już dawno nie było, bowiem ów wskaźnik jest jedynym, który pokazuje „stan zdrowia” i kiedy spada do zera giniemy, na szczęście można sobie go naładować grzejąc ręce, efekt ten możemy uzyskać przy prawie każdym źródle ciepła jakie napotkamy (ogniska, zawory, lampki, reflektory). Takie podejście do sprawy sprawia, że gra się bardzo przyjemnie, nie ma konieczności obserwowania paska życia, zbierania apteczek itp. Oczywiście nasz bohater dysponuje różnego rodzaju bronią palną, którą z czasem znajdujemy porzuconą tu i ówdzie lub też zdobywamy na wrogach oraz ręczną czyli łańcuchem, zaworem wyrwanym z rury oraz siekierą.Uczta dla oczu i uszuOprawa wizualna gry jest po prostu rewelacyjna, mimo iż zdecydowana większość akcji toczy się we wnętrzu statku to trzeba przyznać, że graficy odwalili kawał naprawdę dobrej roboty. Grafika niesamowicie potęguje wrażenia, które zapewnia nam ta produkcja, bardzo sugestywne i realistyczne lokacje samym swoim widokiem sprawiają, że ciarki przechodzą nam po plecach. Niesamowite są także skutki działania zimna, wszędzie możemy zaobserwować oszronione, zamrożone ściany, a po włączeniu lamp widzimy jak cały lód się roztapia i woda spływa ze ścian, a sople spadają z właściwym sobie odgłosem pod nasze nogi. To wszystko trzeba zobaczyć na własne oczy i to nie na screenach, bo te w nawet najmniejszym stopniu nie oddają tego co widzimy na ekranie. Tutaj na jaw wychodzi największy minus całej tej produkcji a na imię mu optymalizacja, mając komputer, który nie jest co prawda demonem prędkości, ale na pewno do najsłabszych też nie należy (dwurdzeniowy procesor 2,66Ghz połączony z grafiką GeForce 9600 i 2 GB szybkiego ramu) pograć można co najwyżej na niskich detalach i w nieco wyższej niż minimalna rozdzielczości, co sprawia że gra wiele traci, kiedy wyjdzie poprawka likwidująca tą niedogodność będzie można mówić o produkcie idealnym. Oprawa dźwiękowa także stoi na najwyższym poziomie i zachwyca swoją sugestywnością.Niech żyje namGra jest wielka i co do tego nie mam nawet najmniejszych wątpliwości, a kiedy mówi to osoba która jest ogromnym fanem przygodówek (a ile w nich jest akcji to wszyscy wiedzą ;)) to znaczy, że te słowa muszą być prawdą i chyba nie może być lepszej rekomendacji. Cryostasis wciągnął mnie bez reszty w swój świat, co prawda zimny i przerażający ale niesamowicie magiczny. Grę polecam oczywiście każdemu nie licząc tych dwóch grup osób, które już wymieniłem w recenzji, kupując ten produkt na pewno się nie zawiedziecie.Firma Cenega przygotowała dla nas polską wersję językową, oczywiście przetłumaczone zostały tylko napisy, niestety nie ustrzeżono się pewnej wpadki, otóż przy samym końcu gry w jednym z ważniejszych momentów pojawia się ramka, w której nie ma tekstu jaki słyszymy w głośnikach, tylko bliżej niezidentyfikowana komenda. Niby nie jest to poważna wada, ale jednak trochę psuje obraz całości i mam nadzieję, że szybko doczekamy się odpowiedniej poprawki.

Komentarze | czytaj więcej

Battle Forge

Dodał: Łukasz "JoHnyW" Wolski | 22-03-2009 20:47

Słowo wstępu.Battle Forge jest grą wyjątkową. Łączy elementy strategii czasu rzeczywistego i kolekcjonerskiej gry karcianej jak Magic the Gathering. Rolę lądów znanych nam z „medżików” pełnią tutaj monumenty. Monument to punkt na mapie, który po zajęciu przez nasze wojska rozbudowujemy pod wybrany przez nas żywioł. W dniu dzisiejszym do czynienia mamy z czteroma żywiołami: lodem, ogniem, naturą i cieniem. Modernizacja monumentu nie jest darmowa, płacimy z nią mocą, którą uzyskujemy z „Power Wells” (źródeł mocy). Karta może pełnić rolę: jednostki, budynku lub czaru. Użycie każdej z kart wymaga odpowiednich monumentów i mocy. Jednostki możemy przywoływać w pobliżu naszych monumentów, wtedy mają pełny pasek życia, gdy przyzwiemy je na polu bitwy są nieco osłabione. Od tego momentu zaczyna się RTS pełną gębą dodatkowo wielu jednostkom możemy rozkazać użycie czaru, za co płacimy mocą. Gdy wspomagamy nasze jednostki czarami i budynkami oraz mamy swoją taktykę to zwycięstwo jest w kieszeni. Tytułowy Battle Forge (kuźnia bitwy) to miejsce, w którym możemy do woli testować nasze karty, rozmawiać z innymi graczami i robić wiele innych rzeczy związanych z internetowym społeczeństwem.Battle Forge PC www.player4ever.comby Player4everFRPierwsze kroki.Po założeniu swojego konta gra rozpoczyna się od samouczka, można go przerwać. Jednak warto go przejść. Na początku dostajemy kilka talii. Warto każdą z nich sprawdzić by po pewnym czasie ułożyć własną. Nowe karty kupujemy za tak zwane „Battle Forge Points”, żeby je dostać musimy wymienić na nie prawdziwą walutę. Wielu osobom to może się nie spodobać w szczególności tym, które nie mają zwyczaju podawania numeru swojej karty płatniczej w Internecie. Karty kupować możemy na 2 sposoby. Pierwszy to w wirtualnym sklepie gdzie podobnie jak w przypadku prawdziwych kart kolekcjonerskich nabywamy „boostery”, których zawartość jest nam nieznana. Możemy, zatem trafić zarówno na marne jak i bardzo rzadkie karty. Drugi sposób na kupno kart to aukcja gdzie kupujemy towar od innych graczy i tu mamy prawo wyboru kart, ale cenę ustala gracz sprzedający, jest też możliwość licytacji. Niekiedy możemy dostać jakąś kartę za wygraną grę. Gra oferuje nam rozmaite scenariusze rozgrywki. Możemy grać sami, lub w sojuszu z większą liczbą graczy przeciwko sztucznej inteligencji lub z 1 na 1 i 2 na 2 z żywymi graczami. Gra stworzona jest dla sieciowych rozgrywek jednak martwi mnie brak trybu offline. Gdy włączamy grę to od razu musimy podać swój login i hasło. Szkoda, nawet, gdy chcemy zagrać w kampanie dla pojedynczego gracza lub sprawdzić swoje jednostki to musimy połączyć się z serwerem. Według mnie powinna być możliwość gry offline a nagrody za przejście scenariusza dla samotnego gracza dostalibyśmy po podłączeniu się do serwera. Niby drobiazg, ale miło by było podczas noclegu Np.: gdzieś w schronisku w górach gdzie nie ma Internetu przed położeniem się do snu zagrać sobie partyjkę na laptopie. Wad doszukiwać się by się można wielu, ale gdy mamy już swoją talię to gra potrafi wciągnąć na wiele godzin. Najwięcej radości sprawia gra przeciwko innym graczom. Dobra taktyka to klucz do zwycięstwa, warto zaskoczyć przeciwnika i szybko zgarnąć jak najwięcej monumentów, by przyzwać silne jednostki. Jeśli chodzi o balans jednostek to w wersji beta jest nienajgorzej, jednostki na swoim poziomie ze wszystkich żywiołów są mniej więcej równe z paroma wyjątkami, co jednak wkrótce poprawić powinny patche. Zróżnicowanie jednostek na początku robi wrażenie, lecz z czasem odkrywamy wręcz klony, dwie różne jednostki, które mają ten sam model inną teksturę, należą do innego żywiołu, ale zdolności i sposób walki mają bardzo podobny. Moim zdaniem scenariusze, w których czterej gracze walczą przeciwko komputerowi nie są już tak wciągające jak te, w których gracze ze sobą rywalizują. Komputer nie ma zbyt szerokiego zakresu taktyk, ciągle powiela te same ruchy i raczej nie zaskakuje. Pojedynki z bossami zazwyczaj są nudne, bo nie są oni zbyt wyjątkowi ot normalne jednostki, z bardzo dużą liczbą hp. Dodatkowo w wersji beta zdarzało się, że z innymi graczami ukończyłem jakąś mapę, był komunikat o zwycięstwie, ale nie zostaliśmy nagrodzeni niczym. Jak dla mnie to grze przydałby się edytor map. Może gracze wymyśliliby coś ciekawszego? Oprawa Audio wizualna.Grafika w grze przypada mi do gustu, jednostki wyglądają nienajgorzej, efekty czarów też, a dwuwymiarowe tekstury podłoża są ładne. Jednak taką grafiką raczyły nas gry już 3-4 lata temu teraz wymaga się czegoś więcej. Co najważniejsze jest przejrzyście i całkiem estetycznie ale to trochę za mało. Modele niektórych jednostek wykonane są bardzo szczegółowo (np.: Fire Dragon, Ashbone Pyro), a innych (jak np. Nox Troopers, Mauler) sprawiają wrażenie robionych w pośpiechu. Najwyraźniej grafika nie jest największym atutem gry EA Phenomic. Na szczęście wizerunki jednostek na kartach prezentują się pięknie i przyciągają oko. Znacznie lepiej prezentuje się oprawa audio. Odgłosy bitwy nalezą do najlepszych. Muzyka w tle tworzy niezwykły klimat, podniosłe, orkiestralne brzmienia bardzo dobrze pasują do tej gry. W zależności od dominującego żywiołu w naszej talii usłyszymy inne kawałki.Tworzenie Talii.W nie każdym RTS-ie możemy wybrać dokładnie, z jakich ras będzie składać się nasza armia. Żywioły możemy mieszać dowolnie, ale najrozsądniej jest korzystać z 2 jednego dominującego i drugiego pomocniczego. Jest tak, ponieważ nie ma kart, które wymagają czterech monumentów na przykład ognia. Co najwyżej są takie, które wymagają trzy monumenty przykładowego ognia i jeden dowolny. Dlatego więc polecam zbudować pierwsze 3 monumenty jednego żywiołu i jeden innego, są karty jak np.: Boom Brothers, którzy wymagają tylko jednego monumentu ognia i trzech dowolnych, a w walce sprawdzają się znakomicie. Nic nie stoi na przeszkodzie by zbudować np.: 3 monumenty cienia, korzystać z najlepszych jednostek z tegoż żywiołu i 1 ognia. Niektórym moje tłumaczenia mogą wydać się trochę niejasne, ale zapewniam was wspomnicie moje słowa, gdy sami spróbujecie zrobić dobrą talię. Rysunek 2 Talia Gieromaniaka w ofensywie ! (oczywiście zastosowana tu mieszanka nie miała by szans w prawdziwej rozgrywce, ale testowo można nią zagrać :)PodsumowanieGrze spokojnie można wywróżyć komercyjny sukces, na pewno przyniesie zysk dzięki swoim kosztom, reklamie oraz tym, że na niego zasługuje. Nie jest to pierwsza taka gra warto pamiętać też o Eye of Judgement, które jest mniej skomplikowane, ale za pomocą kamery czyta prawdziwe karty i niesie równie dużo zabawy. Battle Forge najbardziej do gustu przypadnie fanom kolekcjonerskich gier karcianych, wyposażonych w dobrego peceta, którzy ocenę końcową powinni podnieść o 1 stopień.

Komentarze | czytaj więcej

F.E.A.R. 2: Project Origin

Dodał: Jacek "Garrett" Dzido | 18-03-2009 22:00

Niedawno na półkach sklepowych znalazła się nowa gra od studia Monolith – twórcy m.in. takich wiekowych już hitów jak Shogo czy Blood. Mowa tu oczywiście o sequelu bardzo udanego i ciepło przyjętego przez grono graczy tytułu z 2005 roku jakim jest F.E.A.R. Nie był to zwykły FPS, ponieważ oprócz szybkiej i dynamicznej akcji oferował on bardzo wciągający klimat grozy. Co prawda nie był on nazbyt oryginalny i inspiracje czerpano zapewne garściami z japońskich horrorów, ale należy przyznać, że nadało to grze unikalnego „smaczku” rzadko spotykanego w grach komputerowych. F.E.A.R. doczekał się poprzednio dwóch krótkich dodatków, które zostały jednak przyjęte bez entuzjazmu i stworzone już przez zupełnie inne studio.Jako fan całej serii wprost nie mogłem się doczekać premiery gry i gdy tylko pudełko znalazło się na moim biurku, pełen obaw i nadziei włożyłem krążek do napędu. Sama instalacja wymaga połączenia z Internetem oraz konieczne jest założenie konta w systemie Steam. Jest to co prawda bezproblemowe ale i tak należało o tym wspomnieć, jako że tradycyjnie już towarzyszy temu litania narzekań i marudzenia antyfanów Steama. Razem z dwoma płytami dvd i instrukcją dostaliśmy również przewodnik. Pomoże on, nowym graczom w zapoznaniu się z postaciami i niektórymi wydarzeniami z pierwowzoru tak aby zapewnić ciągłość fabularną. Za cenę 129 zł można by oczekiwać jeszcze przynajmniej płyty z muzyka albo jakiegoś filmu „making of…”, ale będziemy zmuszeni zadowolić się tym co jest (a nie jest to byle co).Akcja gry rozpoczyna się około pół godziny przed wybuchem w Auburn znanym z pierwszej części. Najlepiej jednak będzie jeśli fabułę naświetli nam naoczny świadek wydarzeń: „Nazywam się Michael Becket, należę do elitarnej grupy antyterrorystycznej Delta. Razem z drużyną zostaliśmy przydzieleni do misji aresztowania Genevieve Aristide – kierowniczki Armacham. Kobieta została oskarżona o niedozwolone badania w dziedzinie inżynierii genetycznej i niszczenie dowodów na nielegalną działalność korporacji. Szykuje się rutynowa misja.(…) Jedziemy opancerzonym transporterem, im bliżej celu tym większy ogarnia mnie niepokój. Chyba się zdrzemnąłem. Widziałem… dziewczynkę. Smutną, pałającą nienawiścią… i ta muzyka, jakby z dziecięcej pozytywki przyprawia mnie o dreszcze. Nareszcie na miejscu. Deszcz obmywa okulary ochronne. Wychodzimy spotkać się z przeznaczeniem (…) Nagły błysk rozświetla niebo. Fala uderzeniowa przemienia wszystkie szyby w tysiące ostrych wbijających się boleśnie w skórę odłamków. Padam na podłogę... ciemność… agenci w czarnych garniturach… szpital, wreszcie bezpiecznie. Ale czy na pewno? Pamiętam ludzi w kitlach, nic z tego co robili nie przypominało mi zwykłych czynności szpitalnych. Co oni mi do cholery zrobili? Czuję się… odmieniony.(…)” Należy zauważyć, że spotykamy się z Almą w chwili gdy uzyskała już maksimum swych mocy i nie będzie nas tylko mamić halucynacjami, lecz będzie prawie od samego początku móc kontrolować naszych wrogów, a także znacząco wpływać na otoczenie, zmieniając lub zupełnie przenosząc nas do innej lokacji.Głównym elementem gry jest walka z przeciwnikami. Lokacje gdzie przyjdzie nam walczyć będą bardziej zróżnicowane niż w pierwowzorze (np. szkoła dla dzieci) i częściej będzie dochodzić do ich zmian tak aby użytkownik nie zdążył się znudzić. Otoczenie jest teraz bardziej podatne na zniszczenia i możemy wykorzystywać jego elementy (przewrócenie biurka, szafki etc.) do tworzenia osłony przed ogniem nieprzyjaciela. Asortyment broni oraz walka bezpośrednia (np. kopniak z wyskoku) jest bardzo podobny do tego z pierwszej części. Poza standardową bronią będziemy też (na dość krótko) używać działka na dachu naszego transportera oraz poprowadzić do starcia mecha bojowego. Duży minus dało usunięcie możliwości wychylania się zza przeszkody (w lewo bądź w prawo), chociaż mogłoby to uczynić ta grę zbyt prostą. Po odwiedzeniu szpitala uzyskujemy zdolność spowalniania czasu, co daje nam wielką przewagę nad przeciwnikiem, a fakt że dość szybko się regeneruje sprawia iż możemy jej używać praktycznie w każdym starciu.Poza trybem dla jednego gracza, którego przejście nie powinno zająć więcej niż 7 godzin dostajemy całkiem przyjemny tryb multi. Zmierzenie się przez Internet z naprawdę „myślącym” przeciwnikiem i to bez opcji spowolnienia czasu jest o wiele większym wyzwaniem niż starcia z dość przewidywalnymi postaciami kierowanymi przez komputer. Multi jest wyposażony w system osiągnięć (Achievements), jednak niestety nie jest on zintegrowany z systemem Steam (jak np. w Left 4 Dead), a wielka szkoda. Mamy również możliwość zdobywania punktów na serwerach rankingowych w celu odblokowania nowych broni.Od strony graficznej twórcom gry należą się brawa. Jest to z pewnością jedna z najlepiej wyglądających gier jakie wydano w tym roku. Świetne efekty wybuchów, rozmycia ekranu, wysokiej rozdzielczości tekstury, efekt wilgoci i zabrudzeń na wizjerze a wszystko to dopracowane z dużą dbałością o najmniejsze szczegóły. Szczególnie ciekawie wyglądają również scenki kiedy kierujemy mechem bojowym, wprost chwilami nie można się oderwać. Należy również wspomnieć o świetnej optymalizacji silnika gry. Sprawia to, że pograć w pełnych detalach będzie mógł prawie każdy wyposażony w średniej klasy komputer (jednordzeniowy Athlon i GF 8800 wystarczyły zupełnie, na słabszych nie miałem okazji testować). W kwestii udźwiękowienia również nie ma no co narzekać, wszystko stoi na wysokim poziomie i doskonale pomaga wczuć się w klimat gry.Podsumowując, gra FEAR 2 jest bardzo dobrym produktem, który na pewno nie zostanie prędko zapomniany. Nie jest ona już taka straszna jak swój pierwowzór, ale mimo to dalej utrzymuje nas w świetnym klimacie od początku aż do samego końca (tu oczywiście czeka nas mała niespodzianka, nie aż taka jak w pierwszej części ale zawsze). Jej kupno po obecnej cenie można polecić głównie fanom i entuzjastom serii oraz wszystkim, którzy są zainteresowani grą w multi. Osoby które kupią grę tylko dla trybu single player mogą poczuć się trochę rozczarowane jeśli chodzi o stosunek długość gry/cena.

Komentarze | czytaj więcej

<< poprzednie 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 następne >>
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 4.42 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x