Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

LISTA RECENZJI

Mafia

Dodał: GIEROmaniak.pl | 02-02-2007 19:18

WSTĘP! Mafia: The City of Lost Heaven to doskonała gra firmy Illusion Softworks, która światło dzienne ujrzała w wakacje 2002 roku, oczywiście na PC'ety. Na Playstation 2 i Xboxa produkt ukazał się na początku 2004 roku. Niestety, jeżeli myślimy, że przez dwa lata dużo da się poprawić, to jesteśmy w błędzie, bo konsolowe wersje są "wykastrowane" - pozbawione wielu dóbr wersji PC'etowej. Dlatego wolałem recenzować wersję na blaszaki.Taxi.....Wyścig z czasem!Tommy Angelo jest Włoskim imigrantem, który w poszukiwaniu godnego życia przenosi się do Stanów Zjednoczonych. Pracuje jako taksówkarz, któremu po wielu godzinach pracy ledwo zostaje na jedzenie. I pewnego dnia miało się to zmienić. Mamy rok 1938 wracamy z wieczornego kursu i stajemy na jednym z wolnych miejsc parkingowych, aby odpocząć i zapalić fajkę. Bohater nie ma pojęcia, że zaraz będzie miał kurs swojego życia. Kilka ulic dalej dwie konkurencyjne mafie, na których czele stoją bracia Morello i pan Saleri, gonią się w swoich pięknych brykach nawzajem się ostrzeliwując, i w pewnym momencie słychać odgłos gniecionej blachy, nasz bohater podbiega, a zza rogu wyskakuje postać w czarnym garniturze ze spluwą, mówiąc "Tu jest Taxi" podnosi broń i celuje w Tommyego, który upuszcza fajkę. Mafiozi wyraźnie zdenerwowani wpadają do naszej taksówki - jeden z nich przystawia Tommemu pistolet do głowy mówiąc "Zgub go". Bohater jeszcze nie wie, kogo wiezie i w co wpada.I po wszystkim?Dowozimy gangsterów do tajemniczego baru Saleris, nasi klienci spokojnie wychodzą i dziękują, a jeden z nich mówi, byśmy poczekali. No to czekamy, i gość wychodzi z baru, sięgając do kieszeni - nasz bohater bojąc się o własne życie sięga chaotycznie po kluczyki - mafiozo dochodzi i wyciąga z kieszeni kopertę mówiąc "Pan Saleri dziękuje za pomoc, i w razie problemów służy pomocą". Tommy dziękuje i odjeżdża, gdy otwiera kopertę i widzi ile tam gotówki się znajduje, pewnie myśli sobie "warto było ryzykować" - niestety, to był błąd. Następnego dnia wracamy do naszych zajęć, przyjeżdżamy po klientów i odwozimy ich w wyznaczone miejsca. Po piątym dość długim kursie bohater postanawia odpocząć - i ktoś nam ten odpoczynek zakłóca. Tym razem kolesie z konkurencyjnej mafii mszczą się za to, że pomogliśmy konkurencyjnemu gangowi. Niszczą naszą taksówkę, i obkładają nas kopniakami, aż w końcu się im wyrywamy. Pomocy!Nie mając gdzie uciec naszą jedyną nadzieją jest bar Saleri, tam uciekamy, a barman robi z nimi porządek - i zamyka bar :) Gdy kumple posprzątają zapraszają nas na coś mocniejszego, zapoznajemy się z szefem tzw. Panem Salieri, który daje nam możliwość zemsty! Przy okazji poznajemy całą rodzinkę, do której należy m.in. grupa, która na początku wpadła do naszej taksówki: Sam, czyli wypucowany gość, który kocha tarapaty, bardzo często(szczególnie pod koniec) ratujemy go z wielu opresji. Paulie - kolejny mafiozo pracujący dla rodziny. Jest brutalny, choć można odnieść wrażenie, że ciągle się czegoś boi i wysyła nad do najgorszych bojów. Do jego wad można zaliczyć opieszałość. Ralphy - jąkający się mechanik, który daje nam możliwość pojeżdżenia ciekawymi brykami. Stara się co jakiś czas zdobyć jakieś auto. Vincenzo - spec od broni, do niego kierujemy się, gdy potrzebujemy jakiegoś sprzętu. Szkoda, że często oszukuje, dając nam kij bejsbolowy, a koledze Thomsona. Czyżby nie miał do nas zaufania? Całkiem możliwe. Frank - księgowy mafii dbający, aby jej interesy szły jak najlepiej.Pniemy się w górę!Teraz już nie taksówkarz, a szanujący się mafiozo - tak właśnie kończymy. Szybkie samochody, seks i pieniądze, to wszystko może człowieka wyzwolić, ale do czasu. Bo przyjaciele szybko mogą stać się wrogami. Wykonujemy kolejne zadania niewiedząc, że coraz bardziej się zabijamy. Szef nam ufa, a my mu. Zadania polegające na zabójstwie już nie są czymś strasznym i Tommy je bez problemu wykonuje. Jednak bardzo często odzywa się ta ludzka część, ta część, która pozostała jeszcze z taksówkarza. Dzięki skrupułom wiele osób omineła śmierć, choć na niedługo.Misje....Których jest 20-ścia, są bardzo zróżnicowane. Po Pierwsze, mamy misje, w których nasze zadanie ogranicza się do podwiezienia naszych kompanów. Po drugie, mamy zadania wyścigowe, czyli takie gdzie goni nas czas, a nie wrogowie. Po trzecie zadania, w których do wyeliminowania mamy jakiś cel. Po czwarte misje, w których musimy nastraszyć naszych wrogów. Po piąte misje, w których nie możemy się zdemaskować, takie z zaskoczenia(tylko niestety jedna taka misja jest:)). I ostatni typ misji to poboczne, które wykonujemy po niektórych misjach ścisłych, a zazwyczaj dostajemy za nie samochód.Konkurencyjna Mafia!Wypada o niej powiedzieć słów kilka. Są to pozbawieni zasad i skrupułów, złoczyńcy, którzy pojawiają się w najmniej odpowiednich chwilach. Policja nic im nie zrobi, bo dostali w "łapę", więc jak to się mówi "nic nie widziałem i nic nie słyszałem". Szefami są dwaj bracia o nazwisku Morello. Jeden z nich (młodszy) to straszny szczęściarz, drugi zaś to poważny mężczyzna, który lubi chodzić do teatru.Bronie i Pojazdy...Broni jest kilka rodzajów: biała, czyli różnego rodzaju bejsbolówki, noże, łomy. Pistolety ręczne: Colt 1911, Colt magnum, Smith & Wesson to chyba najpopularniejsze pistolety ręczne. Wszystkiego rodzaju wypluwacze śrutu: Strzelby i obrzyny. Automatyczne, czyli chyba lubiane przez wszystkich bronie typu Thompson - tutaj w wersji z bębenkiem. Są jeszcze karabiny dalekiego zasięgu np. Springfield 03 (z, lub bez lunety). Każdy typ broni ma swe wady i zalety. Np. taki Colt 1911 ma mały odrzut i jest celny, za to siła rażenia mała. Obrzyn jest idealny na krótkie dystansy i w ciasnych pomieszczeniach. Jego wada to duży odrzut i mały zasięg. Thompson to już inna bajka, jego plusy to duża pojemność bębna, dzięki czemu przy serii na pewno trafimy. Wady to na pewno średni zasięg, duży odrzut, szybko marnuje amunicje. Broń dalekiego zasięgu znajdujemy rzadko, ale jak już ją dostaniemy stanowi śmiercionośne zagrożenie. Wszystko dzięki dalekiemu zasięgowi, małemu odrzutowi, wspaniałej celność. Wady to na pewno mały magazynek, zamek zacina się. Teraz parę słów o pojazdach. W grze jest ich pokaźna ilość, od wolnych kolubryn, po piękne auta, które osiągają przyzwoite szybkość, aż po lekkie i zgrabne wyścigówki. Wszystkie auta mamy opisane w Encyklopedii Samochodów zawartych w grze, dzięki której dowiadujemy się ciekawych informacji.Grafika.....Pomimo że teraz mamy rok 2006 i na graficzny polu panują gry: Oblivion, Far Cry czy Half Life 2, produkcja czeskiej firmy ciągle wyglada zachęcająco. Modele postaci ciągle wyglądają bardzo dobrze, pomimo że tekstury nie są w wysokiej rozdzielczość. Oświetlenie też stoi na wysokim poziomie, na samochodach bardzo pięknie rozbija się światło, a na drodze zostaje ładny, dość realistyczny cień, który, pomimo że jest troszkę kanciasty, naprawdę nie przeszkadza. Metropolia Lost Haven robi doskonałe wrażenie. Miasto duże, żyje własnym życiem, pojazdy poruszają się powoli, a przechodnie chodzą po parku. Teren jest zróżnicowany, przez co nie czujemy się, jakbyśmy jeździli w kółko.Audio....Muzyka i dziwięki doskonale oddają klimat lat trzydziestych. Blusowe kawałki i radosne brzdąkania. Niestety muzyka jest mało zróżnicowana i często się powtarza, ale przy tak ciekawej akcji łatwo o tym zapomnieć. Pojazdy i bronie brzmią naturalnie, gdy się zderzymy słyszymy charakterystyczny dźwięk gniecionej blachy, zaś gdy pojazd wybuchnie, słyszymy naturalne tąpnięcie. Broń brzmi naturalnie i oryginalnie, szczególnie to słychać, gdy mamy dobrą kartę dźwiękową i dobre głośniki. Doskonałe aktorstwo podkreśla piękno tej gry.Sztuczna inteligencja....Mafia to ciężka gra, a poziom inteligencji przeciwników jest naprawdę wysoki. Chodzą, kryją się i strzelają bardzo celnie. Samochodami kierują bardzo dobrze i często mamy z nimi problem. Szkoda tylko, że nasi kompani nie są tacy mądrzy, często przegrywamy misje właśnie przez ich głupotę np. misja "Świetny interes", gdzie jesteśmy na parkingu. W pewnym momencie Paulie schodzi powoli po schodach, a przeciwnicy rzucają granatami na dole - ale ten uparty leci na nich, a granat obok niego wybucha. I po zawodach!Werdykt! Tak długo wychwalałem tą mafie, że zapomniałem o jej wadach. A w zasadzie jednej wadzie, którą jest liniowość. Na szczęście wciągająca historia, doskonale opowiedziana rekompensuje nam tę wadę. Mafia to gra doskonała, moim zdaniem lepsza od Grand Theft Auto 3 i San Andreas, w których fabuła jest po prostu słaba. Mafia może konkurować jedynie z Vice City, które w moim odczuciu jest najlepszą część serii. Szkoda też, że w grze jest mało dodatków, a w planach nie ma kontynuacji. Na szczęście dzięki filmowej fabule i klimacie, w tę grę można grać nieskończoność.

Komentarze | czytaj więcej

SWAT 4

Dodał: Michał "Terranik" Sławiński | 02-02-2007 18:45

Marzyłeś kiedyś aby zostać antyterrorystą? Zagraj w SWAT4 a zobaczysz jaki to ciężki kawałek chleba, ale za to nie możesz narzekać na nudę.

Komentarze | czytaj więcej

Guild Wars

Dodał: Michał "Terranik" Sławiński | 02-02-2007 18:34

Refleksje

Komentarze | czytaj więcej

Grand Theft Auto: Vice City

Dodał: GIEROmaniak.pl | 02-02-2007 18:23

Na kilka dni powróciłem do GTA Vice City. Chociażby dla porównania z San Andreas. Jak zapewne większość z was pamięta, fabuła kręci się wokół Toma Vercettiego, młodego gangstera z tytułowego miasta. Po długoletniej odsiadce chce wrócić do interesu, ale w pierwszej, wyglądało by rutynowej robocie mu nie idzie, traci pieniądze, i narkotyki o dużej wartości. Całość utrzymana jest w klimacie inspirowanym filmem „Człowiek z blizną” Briana de Palmy. Jest upalnie, na ulicach dominują stroje kąpielowe, życie tej bogatszej sfery ludności toczy się na leżakach i klubach, gdzie typy z pod ciemnej gwiazdy handlują prochami.

Komentarze | czytaj więcej

Gothic 3

Dodał: Michał "Terranik" Sławiński | 02-02-2007 18:18

Po długich 3 latach wreszcie się doczekałem trzeciej części Gothica!!

Komentarze | czytaj więcej

Grand Theft Auto: San Andreas

Dodał: GIEROmaniak.pl | 02-02-2007 18:10

Przybywa do rodzinnego miasta na pogrzeb zabitej przez gangsterów matki . Jest dwudziestokilkuletnim afroamerykaninem. Nazywa się Carl Johnson i pochodzi z Los Santos. Przywitali go starzy policyjni znajomi, wrabiając w morderstwo. W dodatku jego Groove Street Families jest w rozsypce. Czy tak da się żyć?

Komentarze | czytaj więcej

Gothic 2

Dodał: Michał "Terranik" Sławiński | 02-02-2007 18:10

Górnicza dolina jest jak sklep. Wychodzimy z niego, ale i tak powrócimy

Komentarze | czytaj więcej

Poldek Driver

Dodał: Michał "Czarny_Wilk" Grygorcewicz | 02-02-2007 17:34

Zapewne wielu z was grało w niedawno wydaną grę Maluch Racer. Tytuł ten dumnie stoi obok Niny: Kronik Agenta wśród najgorszych polskich gier w historii. Mimo to sprzedał się w oszałamiających ilościach egzemplarzy i zachwycona tym firma Play postanowiła pójść za ciosem i wydać kolejną grę wyścigową, tym razem o polonezach, zwanych pieszczotliwie poldkami.Mi pomysł się niezbyt spodobał z kilku powodów. Po pierwsze, polonezy darzę znacznie mniejszym sentymentem niż Maluszki. Po drugie, jest to oczywiste wyciąganie kasy, bo od początku można było się domyślić, że gra nie będzie wiele lepsza od MR.Ale jednak grę kupiłem. Dlaczego? Żeby mieć co recenzować :) Zacznijmy od listy zmian. W grze pojawiły się oczywiście nowe wozy, jest ich w sumie 10. Z tras dostępnych w MR pozostały tylko wieś i podziemny parking, dostaliśmy za to 8 zupełnie nowych i moim zdaniem lepszych tras. Dodano też widok z wnętrza samochodu, możliwość zniszczenia poldka i wybór poziomu trudności. Niestety, większość modyfikacji jest po prostu przereklamowana :( Na pierwszy ogień idzie zabawa w rozwalanie samochodu. Zaraz po uruchomieniu gry rozpędziłem mój pojazd i z prędkością 80 km/h uderzyłem w głaz. I co się stało? Maska się lekko wygięła. Żadnych zmian w sterowaniu, kompletnie nic. Spróbowałem więc walnąć tyłem. Skutek taki sam: lekkie wygięcie, jeszcze mniej widoczne :/ Co do widoku z wnętrza samochodu, to dużo wam nie powiem, bo nie przepadam za tego typu kamerą i po prostu z niej nie korzystałem. Najlepiej zrealizowaną nowością jest poziom trudności. Łatwy jest rzeczywiście łatwy (przeszedłem grę nie przegrywając ani jednego wyścigu, zazwyczaj dublując przeciwników), średni jest średni (czyli ciut łatwiejszy od tego z MR) a trudny jest trudny (mniej więcej tak trudny jak w maluchu).Teraz trochę o trasach i poldkach. W początkowej fazie produkcji miało ich być po 7, ale autorzy zmądrzeli i dodali 3 wozy i trasy. Wśród tras znajdziecie takie ciekawostki jak Poldkowice (wioska zasypana śniegiem), autostrada, Dress Town (miasto dresiarzy) czy Nuclear Zone (najgorsza trasa w grze). Poldki też są wyjątkowe. Jest tu Poldek Offrider (taki jakby Pickup), Poldek Sport czy Poldek Super Rally. W tej dziedzinie Poldek Driver bije Maluch Racera na łeb, na szyję.Grafika jest nieco lepsza niż w Maluch Racer. Dodano kilka efektów jak refleksy świetlne, mgła, czy ślady opon. Również nowe trasy są jakby ładniejsze i urozmaicone (z wyjątkiem pierwszego poziomu, bo jest on okropny). Ogólnie jednak grafika jest po prostu brzydka. Gra chodzi na silniku MR i to bardzo dobrze widać po kosmicznych wymaganiach sprzętowych, kwadratowych domach czy wspomnianym już efekcie kolizji. Kilkukrotnie zdarzyło mi się również, że Poldek zawieszał się w trakcie wczytywania gry.Autorzy dosyć oryginalnie rozwiązali kwestię muzyki. Umieścili oni w grze 4 różne melodie i w trakcie gry możemy je wybierać wciskając przycisk 0, 1, 2 lub 3. Jednak dźwięki te są niskich lotów i tylko muzyka nr 2 przykuła moją uwagę (na krótko). Z odgłosami otoczenia jest jeszcze gorzej. Właściwie to tutaj nie ma odgłosów otoczenia, bo słyszymy tylko muzykę i silnik. Ten ostatni brzmi strasznie nienaturalnie. Największą wadą Maluch Racer było sterowanie. Nie dość, że nie dało się go zmienić i trzeba było grać na ustawieniach proponowanych przez Play, to nasz pojazd reagował z sekundowym opóźnieniem, w dodatku bardzo nieprecyzyjnie. W Poldku nadal nie można zmienić ustawień sterowania. Do diaska, nie po to kupowałem joypada za 80 PLN, żeby nie móc z niego korzystać! Opóźnienie pozostało, lecz odniosłem wrażenie, że jest nieco mniejsze. Jednak nieprecyzyjność wciąż pozostaje.Najgorsze niedopatrzenie ze strony Play to to, że nie poprawione zostały algorytmy SI przeciwników. Nieraz ci debile blokowali się o jakieś drzewko i stali tak, dopóki ktoś ich łaskawie nie przesunie (naiwni jacyś). Gdyby inteligencja rywali była wyższa, gra dostała by ocenę wyższą o co najmniej jedno oczko.Mimo tych wad w Poldka gra się całkiem przyjemnie. Kłopot w tym, że ta przyjemność przeradza się w nudę już po pierwszych 30 minutach spędzonych przy grze.Jak widać, Poldek Driver jest grą po prostu kiepską. Polecam ją tylko osobom, które chcą zobaczyć, jak wygląda ich polonez w komputerze. Najgorsze jest to, że to jeszcze nie koniec. Już teraz firma Play zapowiedziała kolejny tytuł z serii, Trabi Racer. Będzie to zapewne kolejny (i nie ostatni) odgrzewany, przeterminowany kotlet..

Komentarze | czytaj więcej

Hitman: Blood Money

Dodał: GIEROmaniak.pl | 02-02-2007 17:34

Agent 47... Agent 47 powraca, w czwartej odsłonie, jakże rozpoznawalnej serii Hitman. Postać wykreowana przez firmę IO Interactive opowiada o bardzo widowiskowej i płatnej fusze, jaką jest bycie płatnym zabójcą. Oczywiście jest to robota, która "lekko" nagina prawo, ale co tam - i tak wszyscy kiedyś umrą. Nasz zabójca też w 100% nie jest człowiekiem, a ofiarą eksperymentów genetycznych. Jako Agent 47 pracujący dla agencji ICA przyjmujemy zlecenia, na bardziej, lub mniej znane osobistości. O fabule nowego Hitmana za wiele nie powiem, a to dlatego, że jest ona dość ciekawa, a nie chcę psuć radości z zabawy. I nie chodzi tu tylko o samo zabijanie. Mogę powiedzieć tylko tyle, że nasz bohater niejako się ukrywa, a do tego jest ścigany, nie tylko przez policję...Stary dobry Hitman...Bardzo lubiłem Hitmana 2 za klimat, który niestety w "Kontrakcie"- trzeciej odsłonie cyklu, gdzieś się tam zatracił. Teraz znowu jest jak za dawnych lat. Klimat jest fenomenalny, i aż się czuje ten strach potencjalnych celów naszego bohatera. Ale o co w ogóle chodzi? A no Hitman, szukając schronienia, ukrywa się w USA. Tam przyjmuje sobie drobne zlecenia, z których musi żyć, teraz jednak dostaniemy kilka większych zleceń, za które dostaniemy piękne, pachnące zielone. Zadania są proste, i ciekawe, choć mało zróżnicowane. Najważniejsze cele, to oczywiście osoby - wielkie fuchy, które mają kasy jak lodu. Jednak żadna kasa nie uratuje ich przed łysym zabójcą. Do zadań pobocznych należy zazwyczaj wykradzenie czegoś lub kogoś uratowanie. Misje są mało zróżnicowane, ale nieprawdopodobnie grywalne i ciekawe. Przed każdym zadaniem zostajemy odprawieni, dostajemy dokładne informacje o misji i jej celach, wybieramy uzbrojenie, modyfikujemy je wedle uznania. Wszystko jasno, choć krótko opisane. Najbardziej podobają mi się opisy potencjalnych ofiar, które scharakteryzowane są wzrostem, wagą, kolorem włosów, a nawet wiekiem! Choć to nieistotne, cieszy. W grze odwiedzamy kilka państw. Najwięcej przebywamy w USA, gdzie w jednym z miast np. Las Vegas do zlikwidowania mamy szejka. W Francii odwiedzamy operę, a w Chile podziwiamy piękne krajobrazy, równocześnie uczestnicząc w pewnym spotkaniu. Nasze cele też są zróżnicowane, oprócz wspomnianego szejka, do załatwienia będziemy mieli m.in. producenta filmów porno, czy gangstera, który na jedną osobę ma pewne kompromitujące materiały.GamePlay...Jeżeli chodzi o sterowanie, to w tej kwestii nie poczyniono praktycznie żadnych zmian. Gra się tak samo jak w poprzednich częściach, czyli bardzo dobrze i wygodnie. Klawisze są dobrze rozplanowane, a myszka nie wariuje i możemy spojrzeć wszędzie, gdzie chcemy. Jeżeli chodzi o klawisze, to są one rozplanowane bardzo intuicyjnie np. pod klawiszem "M" mamy "Maps" czyli Mapę. Niestety, jeżeli chodzi o interfejs, to poczyniono gruntowne zmiany, według mnie na gorsze. I nie chodzi mi o kompas, który w sumie mi się w ogóle nie przydał, bo używałem mapy. Nie chodzi mi o pasek zdrowia, i zainteresowania naszą osobą, bo one wyglądają praktycznie jak wcześniej. Chodzi mi o system podnoszenia i upuszczania przedmiotów, który po prostu irytuje. Na trzech klawiszach, domyślnie: E, G, i Spacja - podnosimy, lub upuszczamy przedmioty. Niebyło by to złe, gdyby nie fakt, że prawdopodobieństwo pomyłki, jest strasznie duże. Np. w misji �'THE MURDER OF CROWS" gdzie musiałem śledzić osobę, która była przebrana w strój kurczaka, a następnie ją unieszkodliwić i zabrać jej strój, oraz pozbyć się ciała. No i taki problem, że trzeba to zrobić bardzo szybko, ponieważ do uliczki, w którą wszedł "kurczak" zagląda policjant. I teraz taki myk, że robiąc to szybko, zamiast przebrać się w "kurczaka" możemy go ciągnąć po ziemi. Gra się bardzo nerwowo właśnie przez ten dość kiepsko zrealizowany pomysł. Druga sprawa to zapis stanu gry. Grę można zapisać ograniczoną ilość razy, dokładnie 7 - pomysł dobry, ale realizacja kiepska. Zaletą tego systemu jest to, że musimy planować, kiedy używać save'ów, aby starczyły nam one na jak najdłużej. Niestety, problem polega na tym, że wychodząc z gry, i uruchamiając ją na nowo, trzeba przechodzić misje od nowa, bo zapisy są tymczasowe. A szkoda, bo to trochę irytuje. W grze zastosowano system rang. Po każdej ukończonej misji, podliczane jest, ile razy strzelaliśmy, ile razy zabiliśmy itd. Potem dostajemy ocenę, która zależy od tego, ile osób straciło życie w drodze do celu - im mniej, tym lepiej, bo ocena lepsza, a tym samym "Krwawej Kasy" więcej, dzięki której możemy zakupić chodziby modyfikacje do naszego uzbrojenia. Wrócę jeszcze do interfejsu. Mianowicie chodzi o pasek zainteresowania naszą osobą, to ten drugi po pasku życia. Pokazuje on, czy przeciwnicy przyzwyczaili się do naszej osoby, czy jednak coś wyczuwają - pamiętaj, że gdy podniesie się on zbyt gwałtownie, szybko się ulotnij. Na ekranie pojawiają się co jakiś czas informacje na temat celu. Są one mało istotne, bo to, co chcemy wiedzieć wywnioskujemy z odprawy i mapy, którą posiadamy. Napisze jeszcze coś odnośnie interaktywności naszej postaci z otoczeniem. Można wejść niemal do każdego pomieszczenia, a do zlikwidowania niektórych celów wykorzystujemy takie przedmioty jak lampy, a nawet fortepiany podwieszone nad uliczką. Niemal jak w bajkach z Tomem i Jerrym.Uzbrojenie i możliwości bohatera...Hitman to profesjonalny zabójca, i na błąd pozwolić sobie nie może. Więc dobiera uzbrojenie wedle swego uznania, przebiera się, by przeciwnicy go nie rozpoznali, zachodzi przeciwników od tyłu wstrzykując im różny badziew. Zacznę jednak od uzbrojenia. Nowością jest, że nasz bohater może mieć naraz tylko trzy bronie palne, po jednej z każdego rodzaju: broń lekką ręczną, lub półautomatyczną, broń lekką automatyczną i broń ciężką. Powiem wam, że dobór uzbrojenia to kwestia gustu, ale ja, pomimo że w grze jest dostępnych spokojnie ponad 20 broni, korzystałem z trzech, które na okrągło modyfikowałem. Uzbrojenia jest, naprawde wiele - strzelby, karabiny ciężkie takie jak M4, czy lekkie rewolwery, oraz snajperki. Jeżeli już przy modyfikacjach jesteśmy, prawie każdą broń można zmodyfikować. Robimy to na zarobionych w misjach krwawych pieniądzach. Dostępnych jest pięć poziomów, modyfikacji - im lepsza, tym z logiki droższa. Modyfikacje obejmują różne część uzbrojenia, choćby amunicja - jest lekka i cicha, przy czym mniej celna i skuteczna. Jest też amunicja ciężka, która jest głośna, ale celniejsza i dokładniejsza. Są tłumiki, i lunety, oraz różne nowe części - do snajperki np. nowa kolba, czy lufa. Do naszego arsenału, możemy wliczyć też broń mniej groźną - ale i ta potrafi zabić. Do tego uzbrojenia wliczamy garotę, strzykawki - usypiające, jak i z trucizną, miny itd. Są też różne przedmioty do zmylenia przeciwnika, takie jak moneta. Jeżeli chodzi o możliwości naszego bohatera, to i te się poszerzyły. Teraz możemy przeciwnika obłożyć kilkoma ciosami, tak, aby stracił przytomność, można też chować się za ofiarą i wykorzystywać dobra otoczenia. Reszta to już "stary dobry Hitman" w którym przebieramy się, robimy przeciwników w balona, i zabijamy ich w takim tempie, że nawet nie potrafią się zobaczyć.Troszkę ze składanki...W grze oprócz dokładnego planowania akcji na mapie, musimy się trochę skradać. W ubikacji w Las Vegas zaczajamy się na ochroniarza z strzykawką, czy garotą, a na balkonie ze snajperką na ofiarę. Zacieramy ślady wrzucając ciało do kontenera, sami przebierając się w ubranie przeciwnika, i wtapiając się w tłum. Osoby postronne przyglądają się naszej postaci, ale jest już za późno. Zanim zakapują o co chodzi, my będziemy już w drodze do domu, a ofiara będzie "pływała" w kałuży krwi. Taka jest jego praca.W grze roi się od bugów, ale samo AV jest niezłe...Trzeba niestety zacząć od tego, że gra ma masę błędów technicznych, których niestety niesposób wybaczyć. Widać je praktycznie wszędzie, choćby przenikające przez siebie postacie, czy ręka naszego bohatera magicznie schowana w ścianie. Przez krzaki przenikamy, a nie przechodzimy. Takich błędów jest dużo więcej, ale sama grafika prezentuje się całkiem znośnie. Gra wygląda niemal jak najnowszy Tomb Raider, przy czym wymagania minimalne ma jednak wyższe. Do komfortowej gry trzeba 2GHZ procka, 512MB RAM i karty z obsługą PS2.0, przyczym do gry na najwyższych detalach z AA i Anizo oraz roz. 1024x768 nie trzeba wcale tak mocnego sprzętu, bo np. w TRL na 6600GT grało się tak z 15-stoma klatkami, z bardzo dużymi spadkami. Tutaj 6600GT wystarczy do wspomnianych ustawień, i można pograć w miare płynnie, tak z 20 - 25 klatek na sekundę. A już po wyłączeniu AA prędkość skacze nawet do 33. Największe wrażenie robi jednak udźwiękowienia, które stoi na najwyższym poziomie. Ale czego ja się spodziewałem? Przecież to Jesper Kyd, który wraz z orkiestrą symfoniczną z Budapesztu odwalił kawał solidnej roboty. Muzyka jest bardzo miła dla ucha, a nagranie "Tommorow Never Dies" jest przeurocze. Sam dźwięk, który słyszymy w grze też jest całkiem niezły, ale to tylko tło dla muzyki. Choć musze przyznać, że bronie i konający przeciwnicy brzmieli nader bardzo realistycznie. Wspomnę jeszcze, że muzyka oddaje nasz obecny stan rzeczy. Jeżeli jest cicha i szybka, oznacza to tyle, że przeciwnicy nie dostrzegają w nas wroga. Problem, gdy muzyka jest głośna, i wolna - wtedy spodziewajmy się kłopotów. Opiszę tutaj też SI, które jest, ale trochę przytłumione. Przeciwnicy raz zachowują się dobrze, a raz kompletnie bez głowy. Najciekawsze wpadki odnotowałem, gdy na posterunku było kilka osób, a ja podprowadziłem jedną, czy dwie. Głupi by się skapnął, że coś jest nie tak, zwłaszcza, że kompani niewracają tak długo - ale straż to olewa i patroluje okolice dalej. Niekiedy też zdarzyło mi się zabić jednego ze strażników na oczach drugiego, a potem ciągnąć go przez kawał drogi. A ten nic, stoi!! Czasem jednak i oni mogą nam sprawiać kłopoty. Zalarmowana straż, od razu nas szuka grupą, a gdy zachowujemy się zbyt "nienormalnie", zaczynają strzelać. SI jest w miarę dobrze wyważone, aczkolwiek takie wpadki są dla mnie dość dziwne. Kolejnym smaczkiem jest fizyka, która bądź co bądź została poprawiona. Teraz przeciwnicy upadają w miarę realistycznie, a nie jak wcześniej latali przez dobre pół pomieszczenia. Niektóre elementy fizyki mnie jednak bardzo zniesmaczyły, choćby podłożona obok krzesła mina. Po jej detonacji, krzesła niektóre lecą, niektóre stoją, ale żadno się nie niszczy!! Ciekawe, jaki to wyrób. Warto wspomnieć o trybie agonii, w którym uruchamia się swego rodzaju bullet-time. Po prostu przed śmiercią, ekran się robi coraz bardziej czerwony, a czas coraz bardziej zwalnia. Wygląda to fajnie, szczególnie pod koniec, gdy Agent 47 jakoś dziwnie wyje. W grze mamy też widok FPP - mnie się tylko raz przydał, gdy nie miałem na karabinku lunety optycznej, i musiałem przycerować. Tak tryb z perspektywy pierwszej osoby jest bezużyteczny.Co to IO Interactive wysmażyło? Podsumowanie...Jak dla mnie nowy Hitman jest grą naprawdę wartą uwagi i gdyby nie masa błędów technicznych, oraz dość wysokie wymagania, polecił bym go każdemu. W grę muszą zagrać wszyscy fani serii, jak i osoby lubiące coś zaplanować, a potem do celu się skradać. Gra jest brutalna, ale nie chodzi tu oto by zabić wszystkich, tylko by zabić jak najmniej osób. Można w to zagrać szybko, widowiskowo i hucznie, lecąc do celu po trupach, zabijając tym samym wszystkich. Można też iść do celu wolno, bez zbędnych alarmów, hałasu, unikając tym samym ofiar w ludność cywilnej. Gra jest dość długa, składa się z 13 misji, które jak już wspomniałem, są bardzo ciekawe. Do tego, gra nie jest liniowa, i misje można przejść na różne sposoby. Jest też obszar treningowy, w którym możemy sobie postrzelać ze zdobytej broni, do butelek, albo szczurów. Nudne, ale można poćwiczyć. Grę stanowczo polecam, choć jak wiecie takie gry są jednak nie dla każdego. Umila czekanie na nowego Splinter Cell'a.

Komentarze | czytaj więcej

Original War

Dodał: GIEROmaniak.pl | 02-02-2007 17:34

Któż z nas towarzysze :-P nie marzył kiedyś o podróżach w czasie?. O możliwości zmieniania wydarzeń, złych lub dobrych. O poprawieniu swojej klasówki z przed dziesięciu lat, czy nie ożenieniu się z taką wredną babą :-)? Otóż udzielę wam odpowiedzi towarzysze, WSZYSCY tego kiedyś chcieliśmy, a w grze, o której będę wam opowiadał, staje się to możliwe.Na początku XX wieku w wiecznych lodach Syberii amerykańska ekspedycja odkryła dziwny przedmiot. Z jego wnętrza biło skupisko dziwnego, zielonego światła. Znalezisko szybko przewieziono do USA, a tam przez kilkadziesiąt lat prowadzono nad nim badania (a jak się coś bada, to w końcu trzeba się czegoś z badań dowiedzieć). Obiekt nazwano EON, a odkryto, że umieszczane w nim przedmioty znikały (AAAA!). W końcu można było się dowiedzieć, gdzie się podziewały. Otóż EON przenosił je w czasie o kilka milionów lat (dokładniej o 2 mln lat :-P). Mniej więcej w tym samym czasie odkryto nowy minerał nazwany Syberytem.Jego moc była właściwie nieograniczona i niewyczerpywalna. Mógł on zaspokoić potrzeby energetyczne całego świata. No i tutaj pojawia się problem. Skubaniec znajdował się tylko pod wieczną zmarzliną Syberii (i stąd jego nazwa). Ruski, którzy jakimś zbiegiem okoliczności Syberię mieli w swoich granicach, jakoś niezbyt chętnie się nim dzielili z resztą świata (a kto by to robił?!). Skomplikowana sprawa. A skoro mamy tutaj maszynę do podróży w czasie i super surowiec (SS :-D), to czemu tej sprawy nie uprościć towarzysze? Amerykanie, którzy jakimś zupełnie już dziwnym zbiegiem okoliczności posiadali EON, wpadli na następujący pomysł: dlaczego by tak nie przenieść się w czasie o te dwa miliony lat i gdy Ameryka płn. była jeszcze połączona przejściem z Azją, a dokładniej Syberią, przenieść całe złoża Syberytu z Syberii na amerykańską Alaskę?! Szalony pomysł, ale co tam :-). Plan został przyjęty i wybrano grupkę najlepszych żołnierzy, inżynierów i naukowców, którzy mieliby go wykonać. Wśród tych odważnych mężczyzn i kobiet znalazłeś się ty: John McMillan. Do operacji wciągnięto tylko ludzi lojalnych i... samotnych, gdyż nie było już sposobu na powrót do teraźniejszości (przykre nie? :-( ). Nasz bohater ma pecha, ponieważ na dwa dni przed akcją poznaje przystojną panią naukowiec (hłe hłe). Niestety, ma ona kochającą rodzinę, (ale nie męża!) więc zostaje. Biedny nasz McMillan :-(. Wspomniany już wehikuł działał z dokładnością do kilku lat (jak to z Rosji hehe), więc trzeba było przygotowanym na osamotnienie przez jakiś czas czekać, dopóki grupy nie zejdą się razem. No, ale przejdźmy już do rzeczy. Nasz główny bohater, gdy tylko wszedł do EONa, znalazł się w zupełnie innym świecie i dał komentarz - "Surowe piękno natury" (hihi). Ale coś jednak nie grało - z pobliskich krzaków dosłyszał odgłosy stóp i nagle BUM!!!TRATATATA!!! - ktoś zaczął do niego strzelać :-P. Byli to Rosjanie, którzy wybadali całą sprawę i cofnęli się także o 2 miliony lat, aby zapobiec kradzieży. Ale koniec fabuły gry - przejdźmy do innych rzeczy, czyli do:1.Grafika2.Dźwięk3.Rozgrywka4.OutroZaczynamy od jedynki czyli od graaafiki! :-D. Spróbuję to ująć jak najkonkretniej mogę. Cała grafika jest w 2D, nie znaczy to jednak, że cała nasza przygoda toczy się w brzydkiej, przestarzałej oprawie. Wręcz przeciwnie! Muszę przyznać, że spośród gier w 2D w jakie grałem, to właśnie Original War ma ją najlepszą - no, cud, miód, marzenie! :-). Drzewa, skały, woda, zwierzęta i postacie zostały doskonale stworzone i są po prostu piękne. Po terenie naszych działań wojennych poruszają się zwierzęta - tak proszę państwa, zwierzęta, nie lemingi! :-P. Zwierzęta to np. przypominające strusie, walające się po lasach mamuty, człekokształtne małpoludy uczące się tańczyć od Amerykanów ;-), latające ptaki (przodkowie dzisiejszych gołębi i orłów bielików) i inni :-D. W grze występują wodospady i nawet leje się z nich woda, ale w porównaniu z innymi grami w trójwymiarze, jest dosyć skromna (biedna ta nasza Original War).No, gdy już to omówiłem, przechodzimy do Dźwięku. Muzyka bardzo dobrze współgra z otoczeniem i zmienia się w zależności od sytuacji. Gdy powoli, ale skrupulatnie rozbudowujemy naszą bazę, jest powolna i senna, a gdy naparzamy (naparzamy?) się z wrogiem przybiera charakter bardziej agresywny i szybszy. Nie jest ona czymś wielkim - jest po prostu dobra, choć po pewnym czasie może się znudzić. Przejdźmy teraz do odgłosów jednostek. Są urozmaicone i dobrze odgrywają swoje zadania. W zależności od ilości (ale fajny rym) twórców tych głosów ich liczba zwielokrotnieje, np. gdy pięciu żołnierzy strzela z karabinów to słychać pięć odgłosów strzałów a nie jeden wspólny dla nich wszystkich (ale to o czym piszę jest trudne do zrozumienia i chyba jest już standardem). Jednym słowem, odgłosy jednostek i otoczenia są dobre i nie można im nic zarzucić.No i numerek 3 czyli ROZGRYWKA!!!;-P. Tutaj właśnie tkwi największy plus Original War, mianowicie grywalność. Jest ona super, duper, hiper porażająca! To właśnie dzięki niej przez dwa miesiące myślałem tylko o tym jak opanować złoża syberytu. A było o czym myśleć. Musimy przejść kilkadziesiąt różnych misji. Jest jeszcze jeden ważny czynnik - w OW nie "produkuje się" ludzi. Nasi podwładni są podzieleni na profesje tj. na mechaników, naukowców, inżynierów i oczywiście żołnierzy. W późniejszym stadium gry mamy do wyboru kilku nowych, mianowicie: amerykańskich snajperów, rosyjskich żołnierzy z bazooką i arabskich operatorów moździerza. Postaci mają imiona i nazwiska, zdobywają doświadczenie w boju i puszczają trefne teksty :-D. Jeżeli taki jeden zginie, to nie wróci już nigdy i nie można zrobić sobie innego człowieczka zwanego mięsem armatnim.Nasi żyjący "własnym życiem" ludkowie budują nam różnego rodzaju budynki (stawianiem i ich projektowaniem zajmują się dokładnie inżynierowie, ale inne specjalizacje mogą im pomagać w budowaniu), w których tworzymy np. mechanikami pojazdy w warsztatach (pojazdy skręca się z różnych części, więc macie dowolność wyboru i do tego są one napędzane przez ropę, chodzą na baterie słoneczne lub syberyt), naukowcy wynajdują wynalazki w ośrodkach badawczych, a żołnierze stacjonują w bunkrach i wszelkiej maści umocnieniach. Chciałbym tutaj dopisać, że fabuła wcale nie jest liniowa. Jeżeli np. utracimy jakiegoś podwładnego może ją to zmienić, a nawet całą misję! Możemy także zmieniać stronę, po której stoimy (bardzo rzadko, ale w ilu RTSach taka okazja się w ogóle zdarza?!). Nie wyjaśniłem dokładnie jeszcze kilku rzeczy, więc je teraz uściślę. Jak Rosjanie w ogóle znaleźli się w przeszłości? No to naukowo powiedziawszy bez komentarza :-P. Żartuję. Otóż, gdy Jankesi zmienili już naszą teraźniejszość, a ich przyszłość, poprzez wydobycie złóż syberytu i przetransportowanie ich na Alaskę, syberyt nazwano alaskitem, bo tylko tam się znajdował :-). A EON jakimś cudem został w naszej teraźniejszości, znaleziony przez Rosjan na Syberii. Ten jakże dzielny naród znalazł ślady Amerykanów na Syberii sprzed 2 milionów lat! (i troszkę syberytu). Gdy wydedukowali, że EON służy do podróży w czasie i że alaskit był kiedyś syberytem, przenieśli się 2 miliony lat w przeszłość, by zapobiec kradzieży. Skomplikowane, nie? :-P. A, jeszcze się pewnie zapytacie, skąd arabscy operatorzy moździerza? Otóż Arabowie zatrudnili najemników i też jakimś cudem wybili sobie EON od Amerykanów. Cofnęli się 2 miliony lat w przeszłość, aby zniszczyć całe złoża syberytu i zapewnić sobie zyski ze sprzedaży ropy :-P.No i już ostatnia część pt. ... (werble) ... (chwila wytchnienia)...OUTRO!!! :-). Otóż w tej uroczystej chwili chciałbym podziękować..., tak proszę państwa po-dzię-ko-wać autorom tak wspaniałej gry za ich wkład w tworzenie jej i wysiłek, jaki musieli ponieść, bym mógł wystawić ocenę Original War. A wystawiam ósemkę!!! (głosy publiczności: HURRAAA!!! Oklaski) Skoro dotarliście już drodzy czytelnicy aż tutaj, to chciałbym wam też podziękować i wszystkim innym, którzy nie dotarli tutaj (hehe).Jak to powiedział pewien autor strony o Original War : "...Wszyscy fani OW myślami jesteśmy przy was!!!!!!!!!!..."

Komentarze | czytaj więcej

<< poprzednie 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 następne >>
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 4.6 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x