Star Wars: The Force Unleashed Ultimate Sith Edition
Dodał: Piotr "Piotru" Ostrowski | 30-12-2009 18:31
Use the fork, Luke
Star Wars: The Force Unleashed Ultimate Sith Edition
Dodał: Piotr "Piotru" Ostrowski | 30-12-2009 18:31
Use the fork, Luke
Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 28-12-2009 18:06
Złote czasy samochodówek dawno odeszły w zapomnienie. Jeśli ukaże się jedna dobra w ciągu roku, można świętować. Jednymi z ostatnich są „Test Drive Unlimited”, „GRID” i... „DiRT”?
Fable - The Lost Chapters (Zapomniane Opowieści)
Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 28-12-2009 16:34
Peter Molyneux mówi dużo nie tylko o Fable 2. Równie bardzo rozgadywał się na temat pierwszej części tejże gry. Dlatego też wielu ludzi było trochę zawiedzionych po zagraniu w jego produkcję. Nie, nie była ona zła. Po prostu wielu rzeczy, o których Molyneux mówił w grze nie było. Okazało się jednak, że nie mówił on o tym, co będzie w grze, tylko o tym, co MOŻE być. Mogło się to np. nie sprawdzić w czasie testów i dlatego w finalnej wersji nie zostało zamieszczone. Tak mówi Peter, kiedy ludzie pytają się go, czy tak samo będzie w Fable 2 (naobiecuje, a ogólnie g... niewiele z tego będzie). Jednak teraz, z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że Fable to gra bardzo dobra. Grając w nią teraz nikt nie myśli o tym, co kiedyś ktoś miał w niej zamieścić i tego nie zrobił. Teraz liczy się sama gra jak to zazwyczaj bywa w parę lat po premierze, gdy wszystko ucichnie. Pierwszym, co rzuca się w oczy jest dość zapomniany napis na lewym górnym rogu pudełka "PC - CD". Tak, gra jest wydana na CD. I to nie jednej. Jest ich aż 5, z czego na 4 jest gra, a ostatnia zawiera wszelakie bonusy z filmami o tworzeniu gry włącznie. Jednak - przynajmniej dla mnie - żonglowanie płytami wcale takie uciążliwe nie jest, a już po chwili możemy cieszyć się grą. Bohaterem jest... jakiś dzieciak. Z początku nic o nim nie wiemy. Dostajemy pierwsze zadanie - mamy kupić prezent siostrze. Niestety, zaraz po wykonaniu zadania dochodzi do pewnych tragicznych wydarzeń, które zmuszają nas do opuszczenia rodzinnej wioski. Trafiamy do Gildii Bohaterów, w której zaczynamy szkolenie. Żeby zbytnio nie spoilerować więcej o fabule nie napiszę. Powiem tylko, że jest dobra, choć nie porywa. Już na samym początku gry mamy do czynienia z jedną z najważniejszych cech określających naszego bohatera. Mianowicie chodzi o to, czy jesteśmy dobrzy czy też źli. Przykład - w jednym z zadań możemy albo pomóc bandycie natłuc ofiarę, albo ofierze natłuc bandytę. W zależności od tego, co zrobimy staniemy się albo lepsi, albo gorsi. Możemy mieć nad głową aureolę i motyle lub rogi i muchy. Zachowanie ludzi w stosunku do nas również się zmienia. Gdy nosimy ciężką mroczną zbroję i ogólnie jesteśmy znani ze złych czynów wszyscy się nas boją, a dzieci uciekają z krzykiem. Gdy jesteśmy dobrzy ludzie wiwatują, klaszczą i są mili. Ogólnie interakcja z postacią jest spora i bardzo fajnie zrobiona. Możemy nie tylko zmienić fryzurę czy zarost, ale także wybrać naszą orientację seksualną! Tak, tak jest to jedna z tych niewielu gier w których nie dość, że mamy rozbudowane relacje damsko-męskie, ale także... męsko-męskie. Tak więc możemy mieć zarówno żonę, jak i męża (płci bohatera nie wybieramy - zawsze jest to facet). Dzieci niestety mieć nie można, a szkoda... Fajny byłby widok wylatującego z domu dzieciaka, gdy tylko wrócimy do domu po ciężkiej misji. Wraz z rozwojem wydarzeń na naszej twarzy mogą się pojawić także blizny po ranach odniesionych w trakcie walki. Z początku wydawało mi się to genialnym pomysłem, jednak doszły mnie słuchy, że blizny te są skryptowane, co zepsuło efekt. Przy tak zaawansowanym wpływie naszych poczynań na bohatera razi jego małomówność. Z jego ust usłyszałem tylko dwie komendy - "follow" i "stay here" - podczas dialogów się nie odzywał. A propos - komendy napisałem po angielsku, bo właśnie w takiej formie występują one w grze, ponieważ spolszczenie jest kinowe. Doszło przez to do pewnych niedociągnięć - słyszymy czasem ludzi kontaktujących się z nami przez pieczęć gildii, ale ich kwestie są mówione po angielsku. Jeśli więc języka nie znamy możemy mieć problem z ich zrozumieniem. Tak na marginesie większych potknięć w polonizacji nie zauważyłem - ot, czasem literówka się zdarzyła, nic więcej. Jednak nie wiem, czy taka się trafi. Fable to gra prosta. Nie jest na pewno banalna, ale nie ma tu zadań, które powtarzalibyśmy naście razy. Najczęściej wystarczy raz czy dwa. Przez całą fabułę raz mi się tylko zdarzyło, że musiałem najpierw rozwinąć postać, ponieważ po prostu zabijałem wolniej, a na szybkim zabijaniu polegało zadanie. Jeśli już przy misjach jesteśmy - nie są one zbytnio skomplikowane. Dzięki systemowi teleportów najczęściej nawet nie musimy lecieć na piechotę. Przynajmniej nie dwa razy tą samą drogą, chyba, że nie wiemy, gdzie cel misji się znajduje (czyt. od którego teleportu najbliżej) i czasem możemy się nalatać na marne. Cele zadań z głównego wątku są dość ciekawe i różnorodne. W zadaniach pobocznych prawie zawsze musimy albo kogoś znaleźć, albo zabić. Warto je jednak wykonywać z dwóch powodów: gra jest w bardzo krótka, a ich wykonywanie może ją trochę przedłużyć, a poza tym możemy bardziej dopakować swoją postać. A - tradycyjnie - możemy być, kim tylko chcemy. Wojownik, łucznik, mag, czyli właściwie standard. Najłatwiej gra się połączeniem woja z magiem - czarem powalamy przeciwnika, a bronią go dobijamy. Jako że większość zadań opiera się na walce, trzeba jej poświęcić osobny akapit. Pokonywanie przeciwników jest banalnie proste - klikamy jak najszybciej klawisz ataku i staramy nie dać się trafić. Od czasu do czasu walniemy atakiem specjalny i to tyle. Z czasem staje się jeszcze prostsza za sprawą czarów obszarowych i wielkich broni, którymi możemy powalić kilku przeciwników naraz. Walkę ułatwiają także niskie ceny mikstur leczniczych oraz mikstury umożliwiające zmartwychwstanie. O ile walki nie unikaliśmy, w tej grze prawie nie da się zginąć! Możemy jedynie nie wykonać zadania ze względu na konającego podopiecznego. Gra jest jeszcze prostsza ze względu na ogromną ilość pieniędzy, jakich możemy się dorobić. Już gdzieś w połowie gry miałem wspaniałą broń, najlepszą z możliwych do kupienia zbroi, prawie 200 mikstur leczących, max. ilość mikstur zmartwychwstania i 2 domy z pełnym wyposażeniem (a propos - dom taki można wynająć i tym samym zarabiać). Na jakieś 2h przed końcem gry (całą przeszedłem w jakieś 15h, więc to stosunkowo spory odcinek) byłem już herosem nie do pokonania. Czy to źle? Moim zdaniem nie, bo taka właśnie ma być ta gra - prosta, z bajkową grafiką i niezłą fabułą, idealna na odstresowanie po innych, trudniejszych produkcjach. Grafika jest... specyficzna, bo mangowa. Jak dla mnie nie jest zła, jednak nie każdemu się spodoba. Postacie są przerysowane, bronie ogromne, czary efektowne. Oprawa audio jest właściwie niezauważalna, ale nie przeszkadza to w graniu. Od tej całej bajkowości gry odstaje fabuła, całkiem dobra nawiasem mówiąc. Opowieść o krwawej vendettcie za wyrządzone krzywdy jakoś nie do końca pasuje do całego klimatu gry, jednak i tak ciągle znajduje się jakby na drugim planie. W tej grze najważniejsza jest sama zabawa. Podsumowując: szukasz lekkiej i prostej gry żeby odstresować się po graniu np. w Wiedźmina? Fable jest w sam raz. Za ok. 25 zł dostajesz bardzo fajnego eRPeGa, zapewniającego od 10 do 20h lekkiej rozgrywki.
Dodał: Robert "Jojo" Trzos | 28-12-2009 11:13
Przyznam, że byłem bardzo ciekaw tytułu „Divinity II: Ego Draconis” ze względu na moją fascynację tymi wielkimi gadami, jakimi są smoki. Gra zapowiadała się świetnie i nie zawiodła moich oczekiwań. Wzorowo wykonany cRPG, jaki sprezentowali nam specjaliści z Larian Studios jest zdecydowanie godzien polecenia każdemu fanowi gier z typu cRPG jak i całkowitemu nowicjuszowi w tym typie gier.
Dark Messiah of Might And Magic
Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 27-12-2009 22:33
Ilu jest wśród graczy pasjonatów średniowiecza? Ilu fanów fantasy? Ilu lubi sobie pomachać mieczem, szlachtując wrogów? Wielu. A ile ku temu okazji? Niewiele. Ot, znajdzie się parę action-RPG, niektóre nawet z widokiem pierwszoosobowym (vide „The Elder Scrolls IV: Oblivion”), ale tam to nie walka jest najważniejsza. Owszem, jest jej sporo, jednak kwintesencją gry jest (a przynajmniej powinna być) fabuła. Co więc muszą począć ci wszyscy, dla których nie ma piękniejszego widoku, jak nadziany na miecz ork?
Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 27-12-2009 13:22
Nie lubię przygodówek... Ba, prawie ich nie cierpię. Próbowałem się kiedyś do nich przekonać, grając w „Syberię”, wtedy jedną z najlepszych w gatunku. Nic nie dało, zraziłem się jeszcze bardziej. Dla mnie w takich grach jest za dużo myślenia, a za mało akcji. Nie, że jakiś tępy jestem, po prostu nie lubię nazbyt często i mocno wysilać mózgownicy przy graniu. Więc dlaczego kupiłeś „Fahrenheita”? - zapytacie. Ano, sam do końca nie wiem, co mnie do tego podkusiło. O tej grze słyszałem wiele, nie zawsze dobrego, ale od samego początku mnie ciekawiła. Przygodówka, która nie jest tak do końca przygodówką. Niektórzy twierdzą nawet, że to zręcznościówka z elementami logicznymi/przygodowymi. W sumie powiem Wam, że po zagraniu w nią... nie zgodzę się ani z jednymi, ani z drugimi. „Fahrenheit”... „Fahrenheit” to rewolucja. Nawet dziś, po upływie 3 lat od premiery. To właśnie ona zmieniła moje spojrzenie na gry. Nie na przygodówki - tych nadal nie lubię (delikatnie mówiąc), ale ogólnie na gry, ich fabułę i sposób jej przedstawienia. Ta gra to geniusz.Samo założenie na przedstawienie rozgrywki jest dość oryginalne - to istny interaktywny film. Teoretycznie powinno być nudno i monotonnie - cała gra opiera się na kilku prostych „mini gierkach” i zasadach. Najważniejsza w niej jest fabuła. Historia, w iście Hitchcockowskim stylu, rozpoczyna się od popełnienia przez bohatera, Lucasa Kane, brutalnego morderstwa. Od samego początku panuje mroczna, ponura i tajemnicza atmosfera, widzimy, że z bohaterem jest coś nie tak, że w trakcie zabójstwa nie był do końca świadomy co robi, znajdował się w transie. Miał też przebłyski wizji przedstawiających pewnego człowieka i dziewczynkę...Lucas Kane nie jest jedyną osobą, którą pokierujemy w grze. Na miejscu zbrodni pojawia się po pewnym czasie para policjantów – Carla Valenti i Tyler Miles, którzy będą prowadzić śledztwo w sprawie popełnionego przez Lucasa zabójstwa. Bez obaw – to, że jesteśmy zarówno ściganym, jak i ścigającymi, w żaden sposób nie psuje naszej więzi z bohaterami. Postacie są dość dobrze zarysowane. Lucas Kane, zwyczajny facet, jakich codziennie spotykamy na ulicy, z którym dzieje się coś złego, a który sam nie wie co mu jest. Carla Valenti, samotna kobieta poświęcająca całe swoje życie na pracę. Tyler Miles, luzak z ułożonym życiem, nie mający problemów, poza dziewczyną, która „nie przepada” za jego pracą. Nie da się nie polubić przynajmniej jednego z tych trojga. Świetnie jest też przedstawiona zmiana – mimo wszystko – głównego bohatera, Lucasa Kane'a. Od zwykłego faceta, przez uciekiniera, aż do... nie, nie mogę tego napisać, zepsułbym Wam całą przyjemność z rozrywki. Powiem Wam tylko, że jest to GENIALNE. Delikatnie mówiąc ;)Zastanawiacie się pewnie, na czym polega, poza fabułą, ta cała wyjątkowość „Fahrenheita”. Już śpieszę z wyjaśnieniami. Cała gra bazuje właściwie na dwóch rzeczach – banalnych elementach logicznych i „mini gierkach” (to określenie niezbyt pasuje, ale niestety mój zasób słów lepszym nie dysponuje), na których opiera się właściwie wszystko. Zacznijmy od rzeczy tak ważnej dla przygodówek, jaką są rozmowy. Nawet tu tempo nie zwalnia, musimy szybko podejmować decyzje, być zdecydowani. Nieraz staniemy też przed trudnym wyborem dotyczącym np. życia prywatnego jednego z bohaterów. Drugą najważniejszą część rozgrywki stanowią elementy zręcznościowe. Polegają na tym, że wciskamy odpowiednie klawisze na klawiaturze w kolejności takiej, jaka jest pokazana na ekranie. Może wydaje się to słabe, nudne, ale uwierzcie mi – czasem jest bardziej pasjonujące niż walka z niejednym bossem w „Prince of Persia”. Od tego jak nam idzie zależy, czy bohater przeżyje. Drugim typem „mini gierki” zręcznościowej w tej grze występującej jest proste jak drut jak najszybsze wciskanie na zmianę strzałki w lewo i prawo. Również wydaje się banalne, ale uwierzcie mi – gdy zależy od tego życie naszego bohatera, to napie... uderzamy w klawisze z takim zaangażowaniem, jakby to było nasze własne. Sterowanie ogólne też nie jest standardowe, zamiast klikać myszką, wykonujemy nią ruch odpowiadający za daną czynność. Na przykład podczas wspinania się musimy ruszać myszką w odpowiednim tempie do góry i w lewo/prawo. Dzięki takiemu sterowaniu odczuwamy większe zżycie z bohaterem, czujemy się, jakbyśmy sami się wspinali, jakbyśmy nim byli. Pojawiają się też pewne urozmaicenia w stylu gry w koszykówkę, czy walki na treningu. Uczestniczymy również we wspomnieniach Lucasa, które z kolei opierają się głównie na skradaniu.A propos więzi z bohaterem – przez całą grę towarzyszy nam wskaźnik jego stanu psychicznego. Możemy go podreperować pijąc, jedząc, leżąc, śpiąc, czy grając na gitarze. Polepsza się też, gdy sprawy obierają pozytywny dla danego bohatera kierunek. W sumie wskaźnik ten nie odgrywa w grze większej roli, poza pokazaniem nam, w jakim stanie znajduje się bohater, co wpływa jednak na jeszcze większe zżycie z postacią.W grze spotykamy też wiele ważnych dla naszych bohaterów postaci: wspomnianą wcześniej dziewczynę Tylera, przyjaciela Carli, byłą dziewczynę Lucasa, jego brata (którym zresztą przez chwilę pokierujemy). Prócz nich spotkamy też tajemniczą, niewidomą Agathę, czy specjalistę od kultury Majów.Ech, słowa... Żadne nie są w stanie opisać geniuszu tej gry. Możliwe nawet, że ta recenzja Was zraziła. Ale mówię Wam, jeśli tylko cenicie sobie dobrą fabułę (a jednocześnie pytam: kto nie ceni?), grajcie. Bez zastanowienia. Gra ma JEDNĄ, jedyną wadę – jest strasznie krótka. Dla średnio wprawionego gracza na poziomie normalnym do ukończenia w 5-10 godzin. Ale i tak nie zastanawiajcie się. Nie musicie nawet odstawiać na długo swoich ulubionych produkcji, żeby zapoznać się z tą świetną, genialną, powalającą historią. Tym bardziej, że jest teraz w „eXtra Klasyce HIT” za 20zł! Ludzie, apeluję do Was – kupcie i zagrajcie! To gra z najlepszą fabułą, jaką dane mi było do tej pory poznać. Nawet mój ukochany „Wiedźmin” się chowa. Jeśli nie zagracie, to znajdę Was, obiecuję. Dostaje 10, jako najlepsza – mimo wszystko – przygodówka, w jaką kiedykolwiek grałem. Możliwe też, że jedyna, jaka mi się spodobała. Za to właśnie jej się należy.PS: Nie ma ani słowa o grafice, ponieważ ona się nie liczy. Znaczy, jest na tyle dobra, że nie psuje rozrywki, ale jakaś super nie jest (chociaż kobiece kształty – bo erotyka jest – są całkiem ładne, jest na co popatrzeć...). Muzyka ogólnie daje radę.
Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 26-12-2009 21:43
Ostatnią recenzją typowej zręcznościówki, jaką napisałem, był tekst o „Prince of Persia: Dwa Trony”. Na samym jej początku wspomniałem, że takich gier na PC mamy mało, bardzo mało. Cóż, mimo iż było to parę lat temu, niewiele się w tej sprawie zmieniło.
Lego Indiana Jones 2: The Adventure Continues
Dodał: Grzegorz "Greg" Wojciechowski | 25-12-2009 21:55
Brain College: 3 Days. Zoo Mystery
Dodał: Łukasz "Jerycho" Służałek | 25-12-2009 20:43
Gier z serii Brain College jest w zasadzie tyle, że nie wiadomo kiedy i w jak magiczny dla siebie sposób się rozmnażają. Cała saga ma to do siebie, że ma zmusić gracza do wysilenia szarych komórek, rozwiązując kolejne zagadki zgromadzone na kilkunastu poziomach. Można by rzec, że jest to typowy przedstawiciel gier logicznych, sam wydawca mówi już natomiast o nieznanym mi dotąd „Hidden Object”. No cóż, jak zwał tak zwał. Nieistotne w procesie produkcji gier z serii Brain College jest oczywiście to, że otrzymują wyjątkowo żałosne noty - ważne co by klepnąć kolejną część, na równie „wysokim” poziomie. Tym razem na moje biureczko trafiła gra o wdzięcznym podtytule „3 Days. Zoo Mystery”.
Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay
Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 25-12-2009 18:47
Jeśli oglądaliście film „Kroniki Riddicka” lub „Pitch Black”, znacie bohatera tej gry. Tak, to Furianin Riddick, najbardziej poszukiwany człowiek we wszechświecie, posiadający nadprzyrodzone zdolności. Jeśli jednak go nie znacie, to... nie ma żadnego problemu...
<< poprzednie | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | następne >> |