Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 21-12-2009 08:32
Dodał: Kamil "Bolognese" Kozakowski | 20-12-2009 18:32
Rynek multiplayerowych gier, rozgrywanych przez przeglądarkę już od dłuższego czasu jest niesamowicie przesycony, doszło nawet do takiego momentu, że kolejne fale nowych tego typu produkcji zasypują Internet każdego tygodnia. Przy obecnym stanie rzeczy nie ma chyba na całym świecie osoby, która byłaby w stanie zagrać, chociaż dłuższą chwilę w każdy, pojawiający się niezwykle szybko tytuł. Sytuacja taka sprawia, że w każdym z rzutów, wśród całej masy kiczowatych gier, znajduje się tylko kilka perełek, wartych zainteresowania. Wyszukiwanie ciekawych i odpowiednich gier stało się przez to coraz trudniejsze i bardziej wymagające. Tym razem na rynku gier internetowych pojawił się nowy, polski tytuł. Genosis.
Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 20-12-2009 18:15
Gry z gatunku FPS teoretycznie powinny starzeć się najszybciej i w pewnym sensie tak jest, ponieważ są one oparte w większości na dynamice i oprawie graficznej. Są jednak wśród nich produkcje, które nie zestarzeją się nigdy i które zawsze będą tak samo świetne. Jedną z nich jest Call of Duty, gra genialnego studia Infinity Ward. Mówiłem już, że uwielbiam ten zespół przy okazji recenzji CoD 4, teraz muszę się powtórzyć, bo po zagraniu w pierwszą część ich gry uczucie to odżyło ze zdwojoną siłą - wcześniej ufałem na słowo innym, teraz sam się przekonałem, że mają rację. CoD tworzony przez IW zawsze jest świetny. Niestety, po zagraniu w "jedynkę" zacząłem obawiać się o los World at War - jeśli Treyarch zawali sprawę i zhańbi dobre imię serii... Nie, nie popadłem w fanatyzm. Jeśli jednak wciąż robi się gry według tego samego kanonu, człowiek może wymagać jakości co najmniej takiej samej jak w poprzednich częściach. Co innego, jeśli nowa odsłona serii ma być z założenia inna, jednak wróćmy do sedna sprawy - Call of Duty. Na samym początku warto zaznaczyć, że Infinity Ward, choć nie dokonywało wielkich zmian, powoli zmieniało swoją grę. Grając w "jedynkę", pierwszą rzucającą się w oczy różnicą jest pasek ze zdrowiem, którego nie ma w żadnej innej części CoD (specjalnie piszę "części", a nie "odsłonie", ponieważ w dodatku United Offensive pasek ten wciąż jest). Prowadzi to niestety - w połączeniu z ogromną dynamiką rozgrywki znaną z "czwartej" części - do wielu kuriozalnych sytuacji. Przy nierozważnym save'owaniu nie raz może się zdarzyć, że będziemy ginąć zaraz po wczytaniu gry. Całe szczęście, że w podstawce zdarzyło mi się to tylko raz, dodatkowo, udało się z tego wybrnąć nie zaczynając misji od początku. W dodatku miałem mniej szczęścia, to jednak recenzja wersji podstawowej, nie będę się więc na ten temat rozwodzić. Apteczki są rozmieszczone dość często i gęsto, dodatkowo jeśli idą z nami kompani to wspierają nas ogniem (świetne AI!), więc z przeżyciem dużych problemów nie ma, przynajmniej na średnim poziomie trudności. Drugą bardzo znaczną rzeczą, różniącą "jedynkę" od najnowszej części, jest spora liczba samotnych misji, w których w pojedynkę mordujemy setki żołnierzy. Możliwe, że spowodowane są one obecnością paska zdrowia - gdyby go nie było, misje te przechodzilibyśmy w stylu Rambo, ale skoro jest, musimy się trochę pilnować, ponieważ przeciwnicy są całkiem inteligentni, prowadzą celny ogień i chowają się za przeszkodami. Właściwie zachowują się tylko odrobinę gorzej niż w najnowszej części, gdzie są wyśmienici - za to wielki plus dla twórców. Trzecią, choć mniej już znaczną różnicą, jest - wciąż porównując do Modern Warfare - o wiele większa liczba czołgów. W "czwórce" spotykało się je bardzo rzadko, bodaj raz czy dwa w trakcie całej gry, a tutaj są prawie w każdej misji. Nie są tak wnerwiające jak w dodatku, można więc je bez większego zgrzytu przecierpieć, jednak ich liczba sprawia, że powszednieją i nie są już takim wyzwaniem jak w CoD 4. Dodatkowo do czołgów tych w trakcie pewnej misji wsiadamy. Co prawda, o ile mnie pamięć nie myli, w podstawce ma to miejsce tylko raz, jednak misja ta jest ciekawym przerywnikiem od ciągłej walki z piechotą. To właściwie wszystkie znaczące różnice, czas wrócić do samej gry. Często towarzyszą nam kompani, cechujący się świetnym AI. Nie zżywamy się z nimi tak, jak z członkami SAS-u w "czwórce", jednak tutaj też możemy na nich polegać. W grze jest też znajomy Kpt. Price (dla mnie znajomy z "czwórki", dla grających w "jedynkę" wcześniej będzie odwrotnie oczywiście). Fabuła nie jest tak porywająca jak w najnowszej produkcji studia, także klimat, jednak trzymają one dobry poziom. Fabuła przedstawiona jest w postaci listów (kampania amerykańska i chyba rosyjska) lub raportów z misji (kampania francuska). Klimat szczególnie przejawia się podczas jednej z misji kampanii rosyjskiej. Niektórzy mogą kojarzyć ten epizod wojny z filmu "Wróg u Bram". Chodzi mi oczywiście o szturm na Stalingrad. Najpierw dramatyczna przeprawa przez rzekę, później dostajemy samą amunicję bez broni, która jest przydzielana co drugiej osobie i biegniemy jak najprędzej do osłony pod ciągłym ogniem z MG42. Wrażenia są niesamowite. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że standardowo mamy świetne odgłosy wojny potęgujące klimat i realizm. Arsenał przypomina ten z innych gier drugowojennych. Sporo broni jednostrzałowych (wybaczcie, ale nie jestem specem od broni, z nazw zapamiętałem tylko Mosin-Nagant) - świetnie się z nich snajpuje, a także trochę karabinów, jak znany wszystkim Thompson, MP40 czy rosyjska pepesza. Dokładniej możemy go przetestować w multi, jednak mnie nie było to dane. Gra z niewiadomego powodu strasznie mi lagowała. Gwoli wyjaśnienia - w "czwórkę", BF 2 czy demko 2142 grałem bez żadnych problemów. Beta multi WaW też działa bez lagów, więc problem raczej nie leży po stronie mojego netu. Skoro sam nie mogłem go przetestować muszę polegać na opiniach innych - a według nich multi w CoD było słabe, choć niektórym mogło się podobać. Ogólnie lepiej zagrać chociażby w Enemy Territory, a multi CoD jedynki sobie odpuścić. Call of Duty to gra świetna, która nie straciła NIC na jakości przez te 5 lat od daty wydania. Grafika już nie zachwyca, ale czy to ważne? W grach takich jak CoD liczy się grywalność i nic poza tym. A ta zachwyca, przez co gra nie pozwala się od siebie oderwać. Według Xfire przejście singla zajęło mi 6h, więc długość gry nie jest powalająca, jednak za te 50 zł, za które można jeszcze gdzieniegdzie nabyć grę dostajemy też dodatek dodający swoje 6h - za 6h świetnej i drugie tyle bardzo dobrej gry naprawdę się opłaca. Jedyny problem to zdobycie gry. W wersji premierowej Deluxe - jedynie allegro, a reedycję - The Best of Activision (wersja angielska, ale dziś prawie każdy, kto w takie gry zna język ten powinien choć w podstawowym stopniu znać - w przeciwnym przypadku są spolszczenia) można czasem trafić w wirtusie. Warto.
LEGO Star Wars: The Complete Saga
Dodał: Grzegorz "Greg" Wojciechowski | 20-12-2009 14:20
W ostatnim czasie, co raz częściej spotykam się z kolejnymi odsłonami gier związanych z Gwiezdnymi Wojnami. Ten niesamowity film George'a Lucasa zrobił wielką furorę na świecie, a jego trylogię obejrzały miliardy ludzi na całym globie. Luke Skywalker, Darth Vader, Anakin Skywalker, R2-D2, C-3PO, Chewbacca i wiele innych charakterystycznych postaci występujących w filmie możemy oglądać w nowych grach. Jednak najnowsza i chyba najlepsza z nich to właśnie LEGO Star Wars: The Complete Saga. Już na pierwszy rzut oka prezentuje się okazale. Przyciągający uwagę trailer, niezliczoną ilość informacji i efektownych zdjęć możemy odnaleźć w Internecie. To wszystko i wiele innych aspektów pozwala twierdzić, że gra jest godna uwagi i postaram się ją Wam trochę przybliżyć i dokładniej ocenić. Co prawda gra jest skierowana do młodszych graczy, ale postaram się Was przekonać, że w wieku 20 lat również można się świetnie bawić.
Call of Duty: United Offensive
Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 20-12-2009 13:57
Dla mnie jedynym słusznym twórcą gier z tej serii jest Infinity Ward. Nie mówię, że np. Treyarch to zła firma, lecz widząc świetność dzieł IW nie chcę, żeby ktoś inny tykał tę serię. Dlatego też wielkie było moje zdziwienie, gdy podczas instalacji Call of Duty: United Offensive zamiast logo Infinity Ward zobaczyłem znak Grey Matter Studios. Do gry podchodziłem już z mniejszym zapałem i - niestety - okazało się, iż moje obawy mają swoje uzasadnienie w samej grze. Nie, ten niesamodzielny dodatek nie jest złą grą, skądże. Jest jednak gorszy od podstawki. Nie przynosi takich emocji i momentami jest niedopracowany. Przykład? Podczas ostatniej misji kampanii amerykańskiej bronimy pewnego budynku. Jest ciężko... naprawdę ciężko. Zewsząd oblegają nas żołnierze, nadjeżdżają czołgi, nie ma chwili spokoju. W pewnym momencie otrzymanym zadaniem jest ochranianie Sgt. Moody'ego, który dowodzi nami w trakcie tej misji. Na moje nieszczęście akurat w tym momencie musiałem być po drugiej stronie budynku, gdzie uzupełniałem amunicję. Zrobiłem quick save'a. Zaraz po tym wyświetlił mi się nowy cel... Pędziłem ile sił. I tak ze cztery razy. Za każdym razem sierżant ginął. Wpadłem na pomysł bombardowania przestrzeni, w której mogli znajdować się potencjalni wrogowie, granatami, w nadziei, że uda mi się paru wyeliminować i ocalić Moody'ego. Udało się... po około dziesięciu próbach. Dodatkowo wcześniej ginąłem nie raz, broniąc budynku i próbując zniszczyć czołgi pod ciągłym ostrzałem. Ogólnie cała obrona budynku zajęła mi około godziny. Wiem, nie jestem mistrzem FPS-ów, dlatego też grałem na drugim poziomie trudności, żadnym wysokim. Nie lubię łatwych gier. Ale to była moim zdaniem przesada... Ten mój przykład gorszej jakości dodatku mógłbym zmieścić w jednym zdaniu - wysoki poziom trudności. Momentami zbyt wysoki i źle zbalansowany. Raz jest banalnie łatwo, raz nie można sobie dać rady. Skrypty są gorzej opracowane niż w produkcjach Infinity Ward, czego przykładu nie będę już podawał, powyższy wystarczy jako dowód na to. Wystarczy dodać, że takich sytuacji jest więcej - np. obrona stacji kolejowej - ostatnia misja dodatku. Dodajcie sobie ciągły ostrzał z MG42 do bombardowania przez stukasy (całe szczęście, że poprzedza to krzyk żołnierza) i macie idealny obraz piekła wojny. Realizm jest sporo większy niż w podstawce, o wiele łatwiej zginąć. Tempo też zazwyczaj jest szalone, co nie oznacza jednak, że zabawy w Rambo są dozwolone. Dodatek jest bardziej zróżnicowany od podstawki - mamy tu trzy kampanie: amerykańską (bitwa o Bastogne), brytyjską (operacja Husky) i rosyjską (bitwa o Kursk). Jak widać, każda opowiada o jakimś epizodzie II Wojny Światowej znanym mniej lub bardziej. Raz dołączymy do partyzantki, innym razem walczymy w szeregach SAS-u, aby potem znów wrócić na prawdziwe pola bitwy jako zwykły żołnierz. Standardowo do obsługi zostaną nam oddane wszelkie bronie dostępne w tymże okresie. Jest też kilka nowych, w tym miotacz ognia. Tak, okazało się, że źle myślałem, sądząc, iż to kompletna nowość w serii zaimpletowana w najnowszej odsłonie, czyli World at War. Był on dostępny już w dodatku do jedynki, jednak muszę powiedzieć, że jest dość kiepsko zrobiony, a na dodatek nie ma za bardzo kiedy i po co go używać. Znów mamy przerywniki w postaci jazdy czołgiem, dodano (o ile mnie pamięć nie myli... A nawet jeśli były w podstawce to tutaj są lepsze i bardziej zapadają w pamięć) sekwencje ucieczki z pola bitwy motorem czy też samochodem, podczas której ostrzeliwujemy się przed nacierającym wrogiem. Jak zwykle w serii CoD mamy tu świetny klimat, potęgowany dodatkowo ciągłym zagrożeniem i wysokim poziomem trudności dodatku. Tak jak i w jedynce fabuła nie porywa, w zasadzie jest tu szczątkowa. Dobrze jednak, że w ogóle jest. II Wojna Światowa bez żadnej fabuły to według mnie totalna pomyłka. Dźwięk wciąż jest równie dobry jak w podstawce, grafika również zyskała. Szczególnie widać to podczas pierwszej misji kampanii brytyjskiej, gdzie ostrzeliwujemy się z bombowca. Tak jak i w podstawce, w dodatku oddany nam został do dyspozycji tryb multiplayer. Podobno go poprawiono, dodano nowe bronie itp. Niestety sam nie mogę się na ten temat wypowiedzieć, bo znów - jak to było w przypadku wersji podstawowej - nie było mi dane go sprawdzić. Wysoki ping, a w związku z tym lagi uniemożliwił mi granie z innymi. Warto zaznaczyć, że GMS dodało fajny smaczek, mianowicie - na końcu każdej kampanii pojawia się filmik podsumowujący. Na końcu gry film podsumowujący wszystkie kampanie, a potem oczywiście napisy. Jeśli obejrzeliście historyjkę przedstawioną w części pierwszej, obejrzyjcie też i tę. ;) Ciężko ocenić Call of Duty: United Offensive. Z jednej strony dodatek jest sporo trudniejszy od podstawki, z drugiej jest dzięki temu bardziej intensywny i klimatyczny. Nie ulega wątpliwości, że mimo to jest słabszy. Nie jest po prostu tak grywalny jak podstawka. Infinity Ward, mimo iż daleko było ich produktowi do doskonałości, co udowadnia Grey Matter Studios, potrafiło zrobić grę megagrywalną pomimo kilku niedoskonałości. To świadczy o wielkości studia. Pomijając fakt, że oddzielnie się już raczej podstawki z dodatkiem nie kupi, UO to jednak kawał świetnej rozrywki. Zapewnia kolejne parę godzin świetnej zabawy, jaką jest gra w serię Call of Duty. Zanim jednak zagramy w nie jedna po drugiej, radzę zastanowić się, czy mamy jeszcze zapas energii na kolejną dawkę świetnej zabawy. ;)
Dodał: Łukasz "Jerycho" Służałek | 18-12-2009 18:01
Czy Rosjanie zawsze pozostawali w cieniu, jeśli chodzi o gry komputerowe? Z pewnością nie, przynajmniej jeśli chodzi o nielegalną dystrybucję produktów, czy samej sceny. Doskonałym przykładem może być tutaj tłumaczenie całych tytułów na Xboxa 360, których pirackie wersje pojawiają się po… 2 tygodniach od premiery! Fakt ten jest równie niesamowity, co nielegalny. Co w takim razie jednak z tematem stricte związanym z grami? Niby coś tam każdy słyszał, choć nie do końca tak naprawdę wie co z czym się je. Ostatnim czasem szczególnie głośno było o Cryostasis, grze, która potrafi z mniejszym lub większym powodzeniem rozłożyć każdy nowoczesny komputer. Sama produkcja trzyma przy tym niesamowity klimat i sprawia, że nie wiemy czy i właściwie kiedy będziemy mieli chęć zaprzestania rozgrywki. Zastanawiacie się pewnie po jaką cholerę piszę o rosyjskich grach (malkontenci zapewne pomyśleli – frajer, nie wie o czym pisze) skoro S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci jest grą…
<< poprzednie | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | następne >> |