Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

LISTA RECENZJI

Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 25-12-2009 12:16

Gdy jakiś czas temu, po śmiesznej cenie 30zł, zakupiłem „The World of Splinter Cell”, chciałem poznać historię agenta Fishera chronologicznie, zacząłem więc granie od części pierwszej, zatytułowanej po prostu „Splinter Cell”.

Komentarze | czytaj więcej

Call of Juarez

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 24-12-2009 12:29

Dzikiego Zachodu Ci u nas, na Pecetach, niedostatek. W związku z premierą „Więzów Krwi” warto zapoznać się z częścią pierwszą „Call of Juarez”. Nie jest to co prawda wymagane, gdyż sequel growy jest prequelem fabularnym. Jednakże moim zdaniem „Call of Juarez” to pozycja bardzo dobra, nie widzę więc powodów, aby zagranie weń odłożyć. Tym bardziej, że można go nabyć za 10 do 20zł.

Komentarze | czytaj więcej

Splinter Cell - Pandora Tomorrow

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 24-12-2009 11:30

Prawdziwi bohaterowie nie wyrzynają sami całych nieprzyjacielskich armii. Nie latają ze spluwą jak idioci, siejąc chaos i zniszczenie. Nie mordują kogo popadnie. Prawdziwych herosów nikt nigdy nie widział, gdyż skrywają się w cieniu i z narażeniem życia robią to, co konieczne, by tylko zapobiec śmierci ludzi.

Komentarze | czytaj więcej

Prince of Persia

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 23-12-2009 19:28

Ostatnio autorzy gier zręcznościowych, a konkretniej platformowych, stawiają na nową jakość. Jednak o ile DICE stworzyło grę ewidentnie dla tzw. hardcorowców, ludzie z Ubi poszli w drugą stronę, tworząc program dla każdego.

Komentarze | czytaj więcej

Medieval 2: Total War

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 23-12-2009 18:20

Smakowania gatunków ciąg dalszy. Jeszcze nigdy nie grałem w żadną turówkę z elementami RTS-a, postanowiłem więc sprawdzić Medievala, jako obecnie najlepszego przedstawiciela tego gatunku. Kto z nas nie chciałby się wcielić w rolę bezwzględnego władcy, weterana wielu bitew, o łaskę którego na kolanach proszą władcy niegdyś potężnych, dziś kompletnie zrujnowanych państw?   Prócz chęci sprawdzenia "z czym to się je" do zakupu zachęciły mnie internetowe Plemiona. Od zawsze przepadałem za średniowieczem (choć wolałem takie trochę choćby muśnięte fantasy) i wielkimi bitwami itp. Najpierw zacząłem na mniejszą skalę - założyłem konto we wspomnianej grze i zacząłem podbój wirtualnego świata. Szło mi całkiem dobrze, bez ustanku jarałem się podbijaniem coraz to nowych terenów i gnębieniem innych graczy. Wtedy przyszło olśnienie - Medieval II Total War. Nie pamiętam, jak to do końca było, ale chyba pewien znajomy polecił mi tę grę. Powiedział, że skoro jestem tak zachwycony zwykłą netową gierką to musi mi się ona spodobać. I miał rację.   Medieval jest grą dającą ogromne możliwości. Gdy tylko przejmiemy kontrolę nad którymkolwiek państwem, możemy zrobić z nim co tylko dusza zapragnie. Naszą siłą może być gospodarka, kultura, pieniądze albo wojsko. Każda droga jest dobra i każda wymaga sporego zaangażowania. Również jeśli chcemy się skupić np. wyłącznie na bitwach możemy ustalić automatyczne zarządzanie nastawione na rozwój wojska i toczyć je sobie spokojnie, prawie nie martwiąc się o nic innego, choć moim zdaniem stracimy wtedy sporo przyjemności z gry. Najlepiej, gdy wszystko robimy sami, sami zarządzamy wojskiem jak i gospodarką. Wtedy możemy bardziej wczuć się w rolę władcy, żyć jego życiem, dbając o najmniejszy szczegół. Jeśli chcemy, możemy nawet na bieżąco śledzić wydatki i zarobki, dostosowując do tego rozwój miast i zamków. Właśnie - nasze osady są podzielone na dwa rodzaje - miasta i zamki. W tych pierwszych rozwijamy gospodarkę, zapewniając ludziom żywność, a samemu sobie dochody. W zamkach rekrutujemy wojsko, machiny oblężnicze i wszystko, co tylko potrzebne do wojny. Oczywiście w miastach również możemy rekrutować jednostki, jednak tylko obronne. Ogólnie trzeba tak to wszystko podzielić, żeby była zarówno kasa, jak i miejsca rekrutacji wojska, ponieważ co prawda można próbować rozwiązywać wszelkie konflikty pokojowo, jednak nie unikniemy na pewno walki.   A te możemy rozstrzygnąć sami lub powierzyć komputerowi i jego AI. Co prawda, gdy walkę rozstrzygają między sobą wirtualni dowódcy straty zazwyczaj są większe, a zwycięstwo mniej pewne, jednak zawsze gdy mamy przewagę możemy spokojnie zaufać AI. Jeśli posiadamy mniej wojska lub przeciwnik dysponuje lepszymi oddziałami lepiej rozstrzygnąć walkę samemu. Szczególnie łatwo odpiera się oblężenia (sam innych nie oblegałem - kompletnie nie miałem na to pomysłu) - wystarczy okrążyć wroga, na murach zostawić po oddziale, góra dwóch i zwycięstwo nasze - o ile nie ma bardziej zaawansowanych jednostek. Tu niestety zdarzają się różne przekłamania np. jeden Spieszny Rycerz Feudalny może bez większego problemu odeprzeć atak około 50 osobników Milicji Miejskiej. A to dlatego, że (przynajmniej tak mi się wydawało, gdy obserwowałem walkę z bliska) w całym zgiełku bitewnym wydaje się, że walka toczy się jednostkowo 1 vs. 1, podczas gdy reszta czeka w najlepsze na swoją kolej. Poza tym jednak system bitew nie ma większych wad. Można się jeszcze przyczepić do inteligencji jednostek przy wyborze wszystkich i próbie pokierowania ich szybko w jakieś miejsce wewnątrz zamku czy miasta. Co prawda połowa pójdzie tam, dokąd kazaliśmy, jednak reszta zazwyczaj kieruje się w kompletnie inną stronę. Może i na około jakoś by na miejsce doszli, jednak zazwyczaj nie ma czasu tak ich przemieszczać. Trochę przyzwyczajenia wymagała ode mnie też kamera, która z początku chodziła nie tam, gdzie chciałem. Jednak po przerzuceniu się na tandem mysz + klawiatura (swoją drogą - większość skrótów, które występuje w systemie operacyjnym wykorzystuje też gra Np. aby zaznaczyć wszystkie jednostki wystarczy wcisnąć ctrl + a) jakoś dawałem radę. Dla obeznanych z gatunkiem to pewnie nic znaczącego, jednak dla takiego lamera strategicznego, jakim ja jestem, to rzecz warta wspomnienia. Poza tym bitwy są bardzo efektowne, szczególnie gdy w późniejszej fazie gry, gdy zdarzy nam się kierować dwoma potężnymi armiami (główna + posiłki). Ach, te rajdy kawalerii, wyniszczające salwy łuczników... Od razu przypomina mi się potyczka z Portugalią, gdy jednym oddziałem konnicy (Generalska Straż Przyboczna) zrównałem z ziemią trzy oddziały Konnych Łuczników, dwa Lekkiej Konnicy i jeden Ciężkiej. Oczywiście z drobną pomocą łuczników i włóczników, którzy co jakiś czas odciągali ich uwagę, żeby moja konnica odzyskała siły, jednak takie wrażenia są niezapomniane. Nie ma to jak rozgromić większą liczebnie armię, a potem gonić ją do ostatniego żywego żołnierza. Czasem aż chciałem sam zejść z poziomu mapy do bitwy, włączyć się czynnie do walki, wspomóc moich żołnierzy. Wrażenia dostarczane przez walkę są niesamowite. Czasem radość jest nawet większa niż z pokonania bossa, czy wykonania trudnej misji w jakimś FPS-ie.   Część turowa jest już trochę bardziej statyczna i mniej emocjonująca, jednak nadal przejmowanie kolejnych wrogich miast czy zamków - nawet bez bezpośredniego uczestniczenia w bitwach - jest świetną zabawą. Poza tym możemy wysyłać swoich dyplomatów, by  gnębili wrogów, lub ratować swój kraj. Szpiegów, aby móc lepiej przygotować się do wojny, czy zabójców, aby wyniszczyć od środka wrogie nam imperia. Swoją drogą w kolejnej części o tytule Empire: Total War (już nie mogę się doczekać) zlikwidowano dyplomatów. Dlaczego? Szczerze mówiąc denerwowało mnie strasznie, gdy musiałem czekać parę ładnych lat, żeby z kimś paktować (jedna tura to pół roku).  Dość ważną rolę odgrywa także papież. A przynajmniej takie były założenia. Sam grając prawie zawsze popadałem w niełaskę (wojny... ^^) i byłem ekskomunikowany z kościoła, jednak nie wpływało to w znacznym stopniu na rozgrywkę. Co innego zdarzenia wzięte z historii, jak np. najazd Mongołów czy epidemia. O ile kierujemy jakimś państwem na wschodzie Mongołowie raczej nie dadzą nam się we znaki, jednak jeśli kierujemy np. Polską prędzej czy później wypowiedzą nam wojnę. Warto zaznaczyć, że komputer w systemie turowym czasem wykazuje się niemałym sprytem. Grając Anglią przejąłem już całą Francję i walczyłem z Cesarstwem Niemieckim i Mediolanem (dwie największe potęgi militarne - ja byłem najpierw pomiędzy nimi, potem lepszy, jednak nadal walka z drugim i trzecim na świecie pod względem liczebności wojska państwem naraz nie była łatwa, na wyższych poziomach pewnie skończyłaby się od razu klęską, ale na średnim jakoś udało mi się wygrać). Wtedy nagle obudziła się Hiszpania. Nie była zagrożona przez nikogo prócz mnie - Portugalia już nie istniała, Maurom się nie spieszyło do ataku. Okazało się, że przez ten cały czas spokojnie budowała sobie ogromną potęgę militarną i nagle zaskoczyła mnie atakami wojska nielicznego, ale bardzo zaawansowanego, przez co musiałem zebrać niezłą potęgę, żeby ich odeprzeć.   Grafika, jak to w strategii, nie powala, jednak grę ogląda się miło, rycerze są dość dobrze animowani, nie krzywimy się więc oglądając walkę z bardzo bliska. Oprawa audio nie "rzuca się" w uszy, właściwie nie wiem, czy istnieje poza menu... W każdym razie utworek z menu całkiem przyjemny, jednak nie tak dobry jak np. ten z menu Civilization 4.   Ogólnie Medieval II Total War to gra bardzo dobra. Pozwala poczuć się jak prawdziwy władca wielkiego imperium, szczególnie gdy zagramy w długą kampanię, która wymaga do zaliczenia 45 prowincji w tym Jerozolimy. Zazwyczaj jeśli osiągniemy cel panujemy nad całą Europą. Jednak nawet bez tego możemy być potężni - posiadając około 20 prowincji nasze państwo jest wielkie, a przy odrobinie zaangażowania niewiele trzeba, aby utrzymać wtedy tę potęgę. Co prawda w strategie gram mało, ale wątpię, żeby istniała gra, która pozwala poczuć się wielkim przywódcą lepiej niż właśnie Medieval II. Można by wymagać większego dopracowania (np. zwiększyć rolę papieża i Rady Królewskiej - niby dostajemy od nich zadania, nagroda jest, ale kary w sumie nie ma żadnej, poza tym zadania te często są dość głupie - szczególnie w przypadku Rady.), jednak mimo to gra dostarcza wielu godzin naprawdę przedniej rozrywki. Nie pozostaje teraz nic innego jak czekać na Empire: Total War

Komentarze | czytaj więcej

Tony Hawk'S Pro Skater 4

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 22-12-2009 18:54

Ech, gry skaterskie nie mają na PC racji bytu. Najpierw był tylko "Tony Hawk", a więc monopol. Teraz jest jednak jeszcze gorzej - gry sygnowane nazwiskiem sławnego skatera porzuciły kompletnie PeCety i wychodzą tylko na konsole. Swoją drogą tam ostatnio zostały pobite przez inną produkcję - "Skate." Ale nie odbiegajmy od tematu...  Odpowiedź na pytanie w co grać, gdy zaistniała taka sytuacja jest bardzo prosta - w poprzednie części. Wiem, że jeśli ktoś już w nie grał wolałby coś nowego, ale cóż, nic się nie poradzi. Właściwie można kupić konsolę, ale robić to dla jednej gry/serii? Bez sensu, o ile nie ma się w nadmiarze paru tysięcy w portfelu... Pozostając jednak przy naszych domowych maszynkach sytuacja lekko się komplikuje - obecnie do kupienia możliwa jest tylko najnowsza część gry "Tony'ego Hawka" a mianowicie "American Wasteland". Grałem w nią tuż po THPS 4 i muszę niestety przyznać, że jest gorsza. Nie ma co się jednak nad nią rozwodzić w recenzji jednej z poprzednich części, wróćmy więc ponownie do tematu. Gry z podserii "Pro Skater" są podobno najlepsze z całej serii. Wyszło ich cztery, ale ja jednak wątpię w możliwość nabycia pierwszych trzech, "czwórkę" zresztą też nie wiem, gdzie poza allegro da się dostać. Cóż, ja na szczęście kupiłem THPS 4 ładnych parę lat temu w dniu polskiej premiery (oryginał za 20 zł w dużym boxie!), mogę więc podzielić się z Wami wrażeniami z gry.   A te są... dwa. Precyzując - inne podczas grania klawiaturą i kompletnie inne grając padem. Pierwsze podejście zrobiłem nie posiadając jeszcze tego świetnego wynalazku, ładnych parę lat temu w roku zakupu gry. Cóż... może byłem za młody i zbyt głupi na ćwiczenia, w każdym razie - bez kodów nie byłem w stanie wykonać więcej niż paru zadań z pierwszej mapy. Poległem totalnie. Ale to było dawno, jak wspominałem byłem młody i głupi... Podejście nr 2 miało miejsce parę miesięcy temu. Wyposażony w pada Logitech Rumble Pad 2 i nowy komputer przystąpiłem do gry i... rozgrywka była całkiem inna. Właściwie miałem wrażenie, że wymiatam. Po chwili ćwiczeń wykonywałem zadania bez większego problemu (oczywiście nie wszystkie, jednak min. 12/16 zadań robiłem). Gra była świetna. Mój skill wzrastał na bieżąco w czasie grania, więc nie musiałem ani chwili spędzać później na ćwiczeniach i próbach obczajenia "jak to, do cholery, zrobić?". Rozwiązania przychodziły same wraz z odkrywaniem nowych możliwości w trakcie rozgrywki. Dodatkowo gra umożliwia rozwój postaci, dzięki czemu triki stają się łatwiejsze w wykonywaniu, a my możemy kręcić coraz większe i bardziej zwariowane combosy. Świetne!   Trików jest naprawdę sporo. Najczęściej polegają na naciśnięciu któregoś z przycisków odpowiadających za np. triki typu flip, grab czy ślizgi. Zadania są wymyślone bardzo ciekawie - mimo iż w każdym wykonujemy w końcu te same triki nie mogą znudzić, dzięki ciekawej otoczce czy scenerii. Czasem musimy wykonać combo na określoną liczbę punktów (początkowo 40k to wyzwanie, później kręci się i combosy na ponad 1mln...), czy zebrać litery porozrzucane po okolicy - czasem w trudno dostępnych miejscach (SKATE), lub w jednej kombinacji (COMBO). Zabawa jest naprawdę przednia - czesanie trików, wykręcanie coraz to lepszych combosów naprawdę wciąga. Warto zaznaczyć, że możemy grać w karierze znanym skatem lub stworzoną przez siebie postacią. Niestety nie ma żadnego tła fabularnego, kolejne mapy nie są właściwie niczym powiązane, normalni ludzie nie są w stanie zaliczyć wszystkich zadań. Co prawda, gdy osiągniemy granice swoich możliwości możemy skorzystać z kodów, które autorzy sami umieścili w grze. Dzięki temu możemy jeszcze się pobawić, jednak jeśli nie jesteśmy naprawdę PRO, prędzej czy później nasze możliwości przestaną wystarczać. Mi towarzyszyło w tym momencie tylko jedno uczucie - niedosyt. Nie mogłem zrobić więcej zadań - próbowałem, jednak po wielu nieudanych próbach przestałem w obawie o pada. Cóż, zrobiłem ich jednak coś około 120 o ile mnie pamięć nie myli. Było mi mało - kupiłem następnego TH.   Czas napisać coś o oprawie audiowizualnej. Data wydania w Polsce to rok 2004, czyli cztery, już prawie pięć lat temu. W takim przypadku od grafiki wiele się nie oczekuje, jest jednak naprawdę fajna (pomijając modele postaci - mówię o wyglądzie, nie o animacjach, które są świetne), jak na swoje lata. Może to ja nie jestem pod tym względem wymagający, jednak na pewno nie jest to czynnik, który może od tej pozycji odrzucić. Oprawa audio to jednak prawdziwe cudo. W tle przygrywają świetne punkowo-rockowe kawałki, w tym np. klasyczne Number of The Beast czy TNT od AC/DC. Jest też trochę rapu, czyli wszystko to, czego ( z tego co wiem) słuchają skaterzy. Dodatkowo na płycie jest też polska muzyka, którą możemy dodać do oryginalnej ścieżki dźwiękowej. Sam tego nie robiłem, jednak jeśli ktoś lubi polską scenę hip-hopową może sobie parę utworów do oryginalnych dodać.   Zanim zakończę muszę jeszcze wspomnieć o pewnej wadzie, dość poważnej i utrudniającej grę. Mianowicie - gra na niektórych komputerach zawiesza się co jakiś czas, czasami też nawet przy próbie wybrania niektórych opcji w menu pauzy. Gdy przez pomyłkę nacisnąłem przycisk za nią odpowiadający, bałem się cokolwiek kliknąć, żeby gra się nie zawiesiła. A gdy THPS 4 się zawiesza to porządnie. Jeśli nie mamy otwartej żadnej innej aplikacji nie ma innej możliwości jak zresetowanie komputera (co ciekawe to samo mam z THAW), jeśli jednak coś tam chodzi (np. przeglądarka, okno rozmowy GG) możemy ratować się Alt+Tabem. W przeciwnym wypadku możemy tylko złorzeczyć i zastanawiać się, czy aby na pewno zapisaliśmy grę... W grze występuje też sporo smaczków do kupienia za zarobione w trakcie rozgrywki pieniądze. Są to zarówno komiczne stroje jak i np. filmy ze zmagań twórców z deską lub wpadki profesjonalistów (które muszą naprawdę boleć...).  Całe szczęście, że to chyba jedyna naprawdę poważna wada THPS 4, a i nie dotyka wszystkich. Jeśli macie szczęście i pada jest naprawdę czym się rozkoszować. Powtórzę to jeszcze raz - kręcenie trików, combosów, wykonywanie zadań i ciągłe poszerzanie granic możliwości - to jest w tej grze świetne. Można się przyczepić braku fabuły, jednak to naprawdę nie przeszkadza. Ech, żałuję, że "Skate" nie wychodzi na PC. A jeśli nie to to chociaż nowe TH... 

Komentarze | czytaj więcej

The Godfather (Ojciec Chrzestny)

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 22-12-2009 18:42

Film Francisa Forda Capolli to klasyk. Gdy dowiedzieliśmy się, że za jego egranizację bierze się EA, fani filmu zostali podzieleni. Jedni zaczęli się obawiać, że EA jak to EA zrobi co prawda dobrą grę, jednak bez polotu, bez głębi i za dość wysoką cenę. Na dodatek firma ta nie miała jeszcze w dorobku żadnej podobnej gry, był to więc skok na głęboką wodę. Inni byli spokojni, wierzyli, że EA dzięki swoim zasobom finansowym itp. przywilejom giganta branży stworzy grę na podstawie Ojca Chrzestnego godną tego tytułu.  Dziś wiemy, że wszyscy mieli trochę racji. Ojciec Chrzestny jest grą dobrą, acz nie wybitną, z głębią, ale bez polotu. Ponoć skrytykował ją sam wielki Capolla, ja jednak byłbym bardziej przychylny w ocenie. Możliwe jednak, że spowodowane jest to tym, iż... nie widziałem żadnej części sławetnej trylogii. Jakoś tak zawsze się składało, że znajdowałem coś innego do roboty, a jak nachodziła chęć film kupić, ciągle napotykałem (w moim mniemaniu) ciekawsze produkcje, które już wcześniej widziałem i byłem pewny, że nie będą tylko zawalać półki (nawet klasyk nie musi podobać się wszystkim...). Ostatecznie historię z Ojca Chrzestnego zobaczyłem po raz pierwszy w grze.   W sumie wiedząc, że filmu nie widziałem można się zastanawiać, po co zagrałem w grę. Ano, żeby napawać się gangsterskim klimatem, którym urzekła mnie wyśmienita Mafia. To był właściwie jedyny powód dla którego grę zakupiłem. Przejdźmy do samej gry.   Gdy ją zainstalowałem tradycyjnie już napotkał mnie problem przy rejestracji. Teoretycznie EA stworzyło całkiem fajne do tego narzędzie, w praktyce jednak często coś nie łączy albo łączy częściowo w wyniku czego program informuje nas, że ktoś korzysta już z wpisanego CD-keya. Cóż, porzuciłem więc rejestrację nie mając zamiaru próbować udowodnić komputerowi, że mam oryginał i to on się pomylił przy rejestracji i uruchomiłem grę. Na początek mamy małe rozczarowanie - żadnych reklam nie da się pominąć... O ile za pierwszym razem to nie przeszkadza, o tyle  później jest to nadzwyczaj irytujące. W menu wita nas smutny Don Corleone (twarzą samego Marlona Brando, ale o tym później) i znajomy główny motyw filmu, który nawet ja znam. Przed grą możemy też obejrzeć parę filmików, które teoretycznie wprowadzają nas w świat gry, jednak dla nieznających filmu zawierają parę spoilerów. Po uruchomieniu nowej gry widzimy krótkie intro, tłuczemy paru bandytów, oglądamy śmierć kolesia, którym kierowaliśmy (to ojciec naszego bohatera, którego śmieć będziemy mścić), potem kolejny filmik i przechodzimy do procesu tworzenia naszego bohatera, którym zaopiekuje się sam Don Vito. Przy ogromie suwaków nasz bohater może mieć prawie dowolny wygląd. Gdy nie chce nam się bawić możemy również wybrać opcję losowego wyglądu, jednak nie ma to jak poświęcić trochę czasu i własnymi siłami stworzyć herosa, którego potem poprowadzimy drogą od Przybysza, aż po Dona (to nie żaden spoiler - że zostaniemy Donem można zobaczyć już na początku gry, wchodząc w menu pauzy i klikając karierę). Krótki tutorial i zaczynamy pierwsze misje.   Sam gameplay jest wyraźnie inspirowany serią GTA. Mamy pełną swobodę ruchów, możemy ukraść każdy samochód i, jeśli tylko chcemy, zrobić totalną rozwałkę. Trochę szkoda jednak, że każdą broń do niej potrzebną kupujemy w innym miejscu mapy, więc na początku trzeba się trochę najeździć, żeby zdobyć coś dobrego i nie martwić się o braki w arsenale. Oczywiście nie kupimy wszystkiego od razu, bo nie mamy tyle pieniędzy, dlatego też często będziemy co parę misji odwiedzać handlarza. Misje są dość zróżnicowane, jednak do poziomu Mafii im jeszcze daleko. Często będziemy w ich trakcie zwiewać policji i gangsterom, warto więc wspomnieć, że model jazdy jest dość średni. Stare klocki prowadzą się jak najnowsze Porsche osiągając niebiańskie prędkości, o których dzisiejszym konstruktorom się nie śniło. System zniszczeń jest, jednak dość naciągany (jadąc na oko 200km/h możemy walnąć w inny samochód, a zostanie tylko lekkie wgniecenie i biały prawie niewidoczny dymek, właściwości jezdne prawie nie ucierpią). Czasami jednak trzeba przez niego urządzać szaleńczy sprint przez ulicę w celu zdobycia nowego samochodu, gdy stary wybuchnie w wyniku zniszczeń. Jest to o tyle irytujące, że zapisy robimy tylko w swoich kryjówkach (znów GTA...) i tylko między misjami. Jazda jest ogólnie dość nudna, o wiele bardziej przypadł mi do gustu model jazdy z Mafii. Trochę się zagalopowałem, wróćmy więc do broni. Mamy jej parę rodzajów, a są wśród niej zarówno bronie do walki wręcz jak i na dystans. Mamy parę rewolwerów, w tym niezawodnego Magnuma, pistolet, świetnego Thompsona, strzelbę, a także kije bejsbolowe czy koktaje mołotwa. Każda broń jest inna i widać, że autorzy do ich tworzenia się przyłożyli. Każda ma inną celność i zadaje inne obrażenia. Jedynie strzał w głowę jest zawsze pewnym środkiem do natychmiastowego uśmiercenia przeciwnika. Bronie te możemy też ulepszać, a dokładniej mówiąc - kupować ulepszone wersje. Ceny co prawda są ogromne (najlepszy Tommy-gun kosztuje bagatela 500 000$), ale w zamian dostajemy chociażby 75 nabojowy magazynek do najlepszego Thompsona czy zwiększenie siły początkowo słabego Zadartego Nosa, który na maksimum zabija góra trzema strzałami. Ba, najlepszym Magnumem wystarczy czasem strzał w nogę, aby uśmiercić przeciwnika. Jeśli jesteśmy przy strzelaniu - system w Ojcu Chrzestnym jest jednym z najlepszych jakie kiedykolwiek widziałem. Nasz bohater umie przylegać plackiem do ścian itp. z których ostrzeliwuje, a także namierzać przeciwników, co przy ich liczebności i skuteczności jawi się jako istne zbawienie. Polega to na tym, że namierzamy gościa PPM (im dłużej przytrzymamy tym lepiej wymierzymy), celujemy w głowę lub inną cześć ciała wystającą zza osłony i strzelamy. Może nie brzmi to nadzwyczajnie, ale w praktyce jest świetne. Dodatkowo AI wrogów też jest całkiem niezłe, choć zdarzają im się wpadki jak chowanie za beczką z benzyną czy innymi niezbyt trwałymi osłonami. Ogólnie jednak lepszych strzelanin uświadczyłem jedynie w Mafii - tam system nie był aż tak zaawansowany, ale mimo to strzelało się bardzo fajnie.   Grafika nie szokuje ani nie odrzuca - najważniejsze jest to, że widzimy tu aktorów z filmu. Nawet ja kojarzę Dona Vito Corleone czy Sonny'ego. Jedynie Al Pacino grający Michaela Corleone nie zgodził się na użycie swojego wizerunku. Audio nie powala, jedynie motyw przewodni zostaje w pamięci na dłużej.  Podsumowując egranizacja Ojca Chrzestnego to gra dobra, acz nie wybitna. Ma wspaniały system strzelanin, ale brakuje jej trochę klimatu. Panowie z EA muszą sobie w końcu uświadomić, że nie samą rozgrywką człowiek żyje - nie mniejsze znaczenie ma klimat i fabuła jej towarzyszące. Dodatkowo to fatalne zakończenie, za które odejmuję 0.5 od końcowej oceny...  Jeśli jednak film widzieliście i jesteście jego fanami dodajcie 1-1.5 pkt. do oceny. 

Komentarze | czytaj więcej

Wolfschanze II

Dodał: Kamil "Bolognese" Kozakowski | 22-12-2009 18:41

 

Komentarze | czytaj więcej

Prince of Persia - The Two Thrones

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 22-12-2009 12:16

Ogólnie na PC nie mamy zbyt wielu platformówek. Z bardziej znanych serii można wymienić Tomb Raidera i... No właśnie. Nic prócz tego nie mogę sobie przypomnieć. Ale w pewnym momencie pojawiła się zbawcza, nowa trylogia Prince of Persia.

Komentarze | czytaj więcej

Pirates!

Dodał: Łukasz "JayL" Jakubczak | 22-12-2009 11:23

Sid Meier's Pirates! to remake kultowej gry z 1987 roku. Gra stworzona przez Sida Meiera i studio Firaxis Games zachowała prawie wszystkie cechy poprzedniczki, dodając nowoczesną grafikę. 

Komentarze | czytaj więcej

<< poprzednie 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 następne >>
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 7.46 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x